poniedziałek, 18 listopada 2013

O wiedzy.

To naturalne, że najwięcej wiedzą belfrowie. Pokój nauczycielski nieustannie wypełniany jest cichymi pogłoskami: z kim spotyka się wuefista i czy ma to związek, że lubi zaglądać do chłopięcej szatni, ile za trwałą zapłaciła chemiczka i czy fryzura pasuje jej do nowej kreacji, która wcale nie wyszczupla, czy też za co tata Patryka z 2b pobił jego mamę. Informacje z różnych dziedzin życia są przez pedagogów poddane analitycznemu rozbiorowi na części pierwsze i po wielogodzinnej obróbce puszczane ponownie w świat. I wiedza krąży.

Spotkałam dziś Zenka lat 38. Jest on naszym listonoszem i dotychczas co miesiąc przynosił mi emeryturę. Ale poczta wycofała się z tej usługi i teraz sama muszę go zaczepiać.
- Zenuś, co słychać na dzielnicy?
- Pani Adelo, tylko pełen sekret! – Zenek ściszył konfidencjonalnie głos. – Do Wacława Z. spod 9 przyszło wezwanie z prokuratury.
- Powtarzałam Wackowi żeby nie strzelał z wiatrówki do kotów. Biedni rekruci - stwierdziłam.
- To nie poborowi. On strzelał do tego metro... Pani wie!
- Masz na myśli Andree lat 27?
- Wczoraj przyszła kartka urodzinowa z Zakopanego. Dla Jędrzeja, czy jakoś tak.
- To metroseksualny góral - wyjaśniłam. - Halny niejednemu zakotłował w głowie.
- A do Malwiny, tej spod 16, przyszedł telegram. Żeby SMS-ów nie przesyłała. Podpisał się niejaki Tolek.
- Nie ma dziewczyna szczęścia do elegantów - skwitowałam. - Za to na telefonach zaoszczędzi.
- Rachunek też jej dostarczyłem.

I Zenuś lat 38 pognał dalej jak wicher. A ja zaczęłam się zastanawiać, czy swoją wiedzę ugruntować u fryzjera, czy lepiej wstąpić do pani stomatolog. Lubię chodzić do dentystki, bo mam sztuczne szczęki i przez to rozmowa z nią przebiega dużo sprawniej, niż to było kiedyś. Zmieniłam jednak zdanie i wróciłam do domu. Chciałam przemyśleć jedną zasadniczą kwestię: czym jest wiedza.

Co mi po tym, że wiem, co to jest firn, pinxit, czy ischias. Ta wiedza oddala mnie od innych ludzi. Natomiast po spotkaniu z Zenkiem, dentystką i fryzjerką, zdobywam informacje, które przybliżają mnie do tubylców. Bo zbliżenie z sąsiadem jest dużo milsze, niż aplikacja spiramicyny. Dlatego protestuję przeciw spermatyzacji, bo prawdziwie zapładnia tylko plotka. To wiedza i dla młodego szczypiorka, i dla starego grzyba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz