czwartek, 23 stycznia 2014

G.henna.

Uważam, że jest rzeczą naturalną farbować sobie włosy pod pachą. Łatwiej wtedy zauważyć, ile ich jest i czy warto zacząć je golić. Ja używam zawsze henny, bo w jej składzie znajduje się woda utleniona i tym samym dezynfekuję sobie to miejsce. Woda jest wprawdzie bezwonna, ale ja wychodzę z założenia, że niepotrzebne mi są fiołki czy inne piwonie pod pachą. Ma być czysto i bezwonnie. To wszystko.

W podobny sposób podchodzę do włosów na pupie Władka lat 98. Oczywiście ja sama mu nie farbuję. Przygotowuję tylko odpowiedni roztwór, nalewam do miednicy i nakazuję mu robić półgodzinną nasiadówkę. Władek w przycupie moczy pośladkowe włosy, ja podsuwam mu lustro, a on sam w odbiciu zwierciadła dowiaduje się, jaką perspektywę mają kobiety. Przez to powstaniec ma świadomość, że jedyne co ofiarowuje kobiecie mężczyzna to czarna d., ale w odróżnieniu od kolegów jest on przynajmniej zdezynfekowany.

Dziś postanowiłam przygotować się należycie do zbliżającego się długiego weekendu, dlatego od samego rana postanowiłam pofarbować sobie rzęsy. Kobieta musi być jak rzęsa wodna. Albo lilia. Powinna wabić zalotnym spojrzeniem spod długich rzęs. Każdego byka, który się napatoczy.

Mnie napatoczył się Władek lat 98, który jak zwykle przyszedł na drugie śniadanie. Nie poczęstowałam go niczym, tylko od razu zaangażowałam do pomocy. Sama bałam się, że z pomocą jedynie lustra to mogę jedynie zachlapać oko wodą utlenioną, co jest nie tylko niebezpieczne, ale przede wszystkim bolesne.

- To co mam robić? – spytał Władek, podczas gdy ja przeglądałam się w zwierciadle.
- Najpierw musisz rozrobić proszek w wodzie utlenionej.
- Lubię rozrabiać.
Robiłam miny przed lustrem, a AK-owiec bawił się w młodego chemika. Każdy jest młodym chemikiem, o ile nie wykonuje tego zawodu profesjonalnie. W każdym razie Władek lat 95 też młodym chemikiem.
- Co teraz, bejb?
- Nie mów do mnie bejb! – wycedziłam chłodno przez usta. – Zaczniesz od bejb, a skończysz na śwince i to będzie już zupełnie bez klasy.
- Dobra, dobra. Co mam robić?
- Nałóż pędzelkiem miksturę na rzęsy.
- Pędzelkiem? To jest wycior!
- Tylko zrób to delikatnie.
- Zawsze jestem delikatny.
- Auuuuuu!!! W jakich proporcjach przygotowałeś, auuu!, tę hennę? Jezu, parzy!
- Zaraz, to wody miało być więcej niż proszku?

Powinnam w tym momencie zaprotestować, ale nie mogłam zdecydować się na otwarcie oczu. Płakałam do środka. Z bólu i bezsilności. Jedynie usłyszałam, że Władek poszedł zaparzyć sobie kawę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz