sobota, 25 stycznia 2014

Hans von Kebab.

Przeżywałam ogromne emocje, obserwując powtórkę meczu piłki nożnej. Naprzeciw siebie wybiegły dwie silne grupy zaciężników, z czego największą sympatią darzyłam chłopów polskich. Władek lat 98 siedział koło mnie i obgryzał paznokcie. Jemu najbardziej podobała się Krystyna z Portugalii. Najwięcej na boisku hasało jednak małorolnych osadników z Turcji.

- Hans von Kebab to przystojny janczar – uznałam.
- Myślisz, że porwano go za młodu?
- Ze Szkocji? Nawiązujesz do książki Roberta Stevensona?
- Hę?
- Nie hęchaj, hęchaczu! – pouczyłam piernika lat 96. – Von Kebab musi należeć do piechoty, bo słabo biega, ale dobrze podaje.
- Czasami nie wiem, o co ci biega, Adela.
- O janczarów. Von Kebab mieszka w Dortmundzie, ale pewnie musiał przejść na futbolowy islam.
- Futbolowy islam?
- Fanatyzm piłkarski.
- Myślisz, że jest też szalikowcem?
- Może chałupniczo. Idzie mi o to...
- To już ci nie biega? – wtrącił się powstaniec.
- Von Kebab jest z piechoty, więc szło mi o jego zahartowanie. Gdybym mówiła o chłopach polskich, to by mi biegało.
- Dlaczego?
- Z powodu diety. Chłopi polscy w dzieciństwie mieli bigos i potem często biegali za chałupę. Teraz też biegają, ale za forsą na chałupę i kolejny samochód. W sumie to też bigos.
- Co za akcja! – krzyknął rozentuzjazmowany przebiegiem meczu podwójny AK-owiec, czyli były żołnierz AK oraz Anonimowy Kobieciarz w jednym.
- Akcje von Kebaba po tym meczu wzrosną – przewidywałam. – Może go kupią przeciwnicy i będzie musiał wymienić szaliki w domu.
- Że też Hans von Kebab nie urodził się w Polsce – pożalił się Władek.
- Bardzo szykownie ubrani są dziś sędziowie – zauważyłam. – Lubię, gdy są błękitni.
- Dobrze oglądać mecze w twoim towarzystwie, Adela. To jest takie pouczające...
- Możesz obgryzać paznokcie, tylko nie rzucaj mi ich na murawę! – pouczyłam przyjaciela.

Władek mi nie odpowiedział, bo akurat padła bramka. Powstaniec wydarł się na całe gardło, a ja z żalem skonstatowałam, że szczęśliwym strzelcem nie był Hans von Kebab.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz