czwartek, 25 maja 2017

Żegnaj lato na rok

– Ona zawsze mi imponowała – oceniłam. – Sośnicka to piękna kobieta z wyjątkowym talentem.
– Zaraz, czy ona nie zaczęła od finału na II Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie? – dociekała Kunia lat 90.

Rozmawiałyśmy, stojąc w ogonku przed sklepem na dole. Dziś chciałam zaprosić dziewczęta do alei gwiazd, tych byłych i tych przyszłych.
– Tak, to było w 1963 roku.
– Ona już wcześniej odnosiła sukcesy. Na przykład na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze – odezwała się Malwina lat 92.
– Miała jednak pewne dziwactwo. Otóż interesowali ją tylko mężczyźni o podobnym imieniu. Uważała, że przy nich znajdzie szczęście. Wydaje się, że to dobry trop, bo ja nie mam męskiego odpowiednika imienia i przez to żadnego odpowiedniego mężczyznę nie znalazłam.
– Cholera, to dlatego jestem sama! – olśniło Kunię.
– Żył kiedyś Tołstoj – szepnęła Lwinka – ale jakoś się minęliśmy…
– Sośnicka spotkała kilku mężczyzn, ale traktowała ich jak cygaretki. Najpierw zaciągała się z lubością dymem, potem obcasem wkręcała pet w asfalt.
– To chyba naturalne? – zdziwiła się Pela lat 83.
– Nie u Sośnickiej. Sośnicka potem zbierała z chodnika tytoń, bo wiedziała, że chłop o podobnym imieniu jest jak skarb. Będzie patrzył na nią z oddaniem, spijał słowa z ust, zgodzi się na deptanie, stanie się osobistym niewolnikiem.
– To bambosz jakiś a nie mężczyzna – Dziunia lat 59 wydęła z obrzydzeniem usta.
– Czy Sośnicka robiła z ocalałego tytoniu skręta? – dociekała Gertruda lat 77.
– Jasne! Dobry tytoń to wspaniały nałóg.
– A co na to chłop o podobnym imieniu?
– Tytoń jest z rodziny psiankowatych, więc katamita Sośnickiej momentami też czuł się psiankowato. Ale wszelkie upokorzenia wynagradzała mu choćby odrobina uwagi artystki.
– Nie wierzę, że Sośnicka jest okrutna – Trudzia kręciła głową z niedowierzaniem.
– To nie chodzi o nią. Raczej o chłopa, który po każdym podeptaniu musi mieć czas na odżycie. Dlatego Sośnicka napisała piosenkę pt. „Żegnaj lato na rok”.
– To jednak mądra kobieta. Mądra i piękna Sośnicka.
– I szczęśliwa, bo ma męski odpowiednik swojego imienia – spuentowała Kunia.

A my, wszystkie nieszczęśliwe o pięknych i oryginalnych imionach, ale nie do pary, zwiesiłyśmy nos na kwintę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz