niedziela, 29 sierpnia 2010

Gama (cz.3, czyli „mi”)

Jak zwykle w dzień świąteczny, kontynuuję cykl muzyczny dla początkujących słuchaczy niedzielnych kazań. Naukę zaczynam od klucza wiolinowego oraz gamy „do, re, mi, fa, sol, la, si, (do)”. Polega to na wygrywaniu melodii na jednej nutce.
Voila.
Dziś czas na nutkę „mi”:

Mikry minister mimowolnie miętosił milady.
– Misiu, minetkę... – miauknęła mimochodem migdałowa miss.
– Minutkę – mitrężył minister. – Miałem miękki mikroczujnik. Międliłem miłosny minarecik. Mizerny mikrob. Miła, minorowo mi.
– Migiem, mikrusie! Miel mi mięśnie miednicy! Mięciusieńko... Międzygalaktycznie... Miodzio mi!
– Miodzio miąższ.
– Miau!

Milady mimowiednie mierzyła mięczaka ministra. Minerwa Miłości miażdżąco milczała. Mimika ministra minowała miłosny mityng. Mimowolnie miłość migdałowej miss miała mignąć miłosierdziem, mianowicie miksować ministerialną mimozę.
– Mierzw mi miotełkę!
– Miodzio, milady.
– Miętoś miseczki!
– Miodzio.
– Misiurka, miodojadzie! – migdałowa miss misternie miszmaszowała miłosne misterium.

Minus mizeraka minął? Migrena milady minęła? Mizerykordię ministra mianowano mieczem? Mistyfikacja! Ministerialna mitomania, miazmaty milady. Miraże.

Miłość mięsiwem! Miłość mielonką! Miłość miodem, miętą, migdałkiem. MIAU.

I w tym kontekście zaczynam ponownie protestować przeciw zamieszkaniu razem z Władkiem lat 94. Na razie cicho i pod nosem. Ale nie wiem, jak będzie jutro.

2 komentarze: