środa, 1 września 2010

Od dziś nie biorę odpowiedzialności.

Byłam dziś rano u lekarza.
– Pani Adelu, niestety, to co mówiłem jest prawdą.
– Może zróbmy jeszcze kilka badań?
– Najważniejsze już przeprowadziliśmy. Inne wykażą podobny rezultat. Tylko straci pani pieniądze.
– Nie mogę się z tym pogodzić - zachlipałam. – Zawsze chciałam mieć dzieci. Twierdzi pan, że to wina Władka?
– Hmm...
– Pan jest psychiatrą. Może lepiej gdybym poszła do ginekologa?

Oczywiście tę historyjkę zmyśliłam. Chciałam jedynie pokazać, że byłabym w stanie dźwignąć brzemię odpowiedzialności. A nie jak Marcello Masturbani w „La Dolce Vita” gonić za życiem towarzyskim, przyjęciami, alkoholem i seksem. Na całe szczęście są jeszcze w tym kraju tramwajarki, które się nie wykoleiły.

Przyszedł do mnie krewniak. tomasz.ka 2015 przyniósł ze sobą tęgą minę oraz dwa kilogramy pyr, bo go o to poprosiłam.
– Co sądzisz o odpowiedzialności? – spytałam.
– Dziś ważyła 2 kilo.
– A za 5 lat?
– Niecałe 2 miliardy kilo.
– Jak to?
– Polaków jest około 38 milionów, a większość z nas ma nadwagę. Coraz więcej obywateli popada w otyłość. Obniżając średnią niemowlakami, wychudzonymi starcami oraz nadymanymi powietrzem i tanim alkoholem bezdomnymi obniżyłem wagę rodaka do 50 kilo. Gdy zostanę Prezydentem 2015 wezmę odpowiedzialność za cały Naród, to jest niecałe 2 miliardy kilo żywej wagi.
– To się przedźwigasz, biedaku.
– Każdy mąż stanu ma żylaki odbytu, ciociu.

I w tym momencie zrozumiałam, dlaczego współczesny polo-homo-sapo ucieka od odpowiedzialności. Po prostu boi się hemoroidów. Może i ja zacznę uciekać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz