poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Kupa śmiechu.

Interesujące jest to, że Ojczyzna nasza przeżywała rozkwit wówczas, gdy ważna była kupa. Kupą szli mości panowie, Kmicic zbierał kupę, formując oddział z łajdaków-zabijaków, „kupa mamuta” to było ulubione i najbardziej popularne przekleństwo wśród przybocznych władcy na dworze Mieszka I. Wały obronne Gniezna, Giecza i Poznania były zrobione z kupy. Nie przesadzę pisząc, że Polska na kupie jest osadzona. Jeszcze za Długosza znane było określenie „osadnictwo na kupie”. Tak powstała Polska. Ojczyzna bogata i wielka.

Sprawą zainteresował się potem znany naukowiec Max Weber, który napisał „Etykę protestancką”, czyli kupiecką, czyli o kupie za piecem. (niestety, polscy cenzorzy nie przetłumaczyli drugiego członu tytułu, stawiając na Q i zarazem żegnając czytelnika: „pa”)
Idea książki zasadza się na tym, że protestant nie boi się wziąć kupy w swoje ręce, natomiast katolik wstydzi się jej trochę, wyrzucając kupę za piec i licząc na brak smrodu w przyszłym życiu. To jest XIX wieczne dziedzictwo, tej edukacji zbudowanej na romantycznych fobiach, które zbudowały wstręt do kupy. Bo przedtem Polak nie bał się kupy. Polak pogański żył na kupie. Ślężanie żyli na kupie. Polanie żyli na kupie. Pomorzanie również z kupy się wzięli. A im bardziej na wschód lub południe tym więcej było kupy. Nawet Gall Anonim pisał: „kraj to przebogaty, płynie tu miód, płynie tu mleko, kupy wali się dorodne”.

Śmieszne jest to, że patrioci powołują się na tysiącletnią tradycję chrześcijańską, nie zważając na równie długą tradycję polskiej kupy. A pisał o tym Kupaliński w swoim słowniku: „kupała – dawn. u Słowian wschodnich; uroczystość obchodzona w noc letniego przesilenia słonecznego po zjedzeniu zbyt obfitego i rozluźniającego posiłku; obrzędy związane z przesilonym wypróżnieniem; święto na cześć hemoroidów (kupa+ała).”

Kochani, przechodzę do meritum. Polska polityka jest ściśle związana z hemoroidami. Spójrzcie na parlamentarzystów. Oni tylko siedzą i napinają się. Wytężają kiszki, co wyraźnie odbija się napięciem na ich obliczach. Posłanki i posłowie zwykle siedzą w kupie. I natężają się, co wyraźnie widać w telewizorze. Dobrze, że płacimy abonament jedynie za posiadanie radia i telewizora, bo za aromator to ja bym już nie uiszczała tego bezsensownego podatku. Bo przez 73 lata nawąchałam się. Mam dość polskiego smrodu. I przeciw niemu protestuję! Śmiechu warte te smrodliwe napinania się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz