Miałam dziś straszny sen. Bez żadnej przesady stwierdzam, że to był horror. Obudziłam się w drgawkach i spazmach. Od razu położyłam rękę na łonie i po chwili uspokoiłam się. Pościel chłonęła zdenerwowanie, dając przytulne ukojenie po niesamowitych sennych przeżyciach.
Śniło mi się, że odeszła ode mnie wagina. Po prostu. Zeszła z ciała, zeskoczyła na podłogę i spojrzała wyczekująco. Mój mózg się wahał. Nie wiedział, czy zostać z ciałem, do którego zdążył przez 73 lata się przyzwyczaić, czy iść z waginą, którą przecież znał równie długo. Ciało gwarantowało stabilizację i spokojny sen, wagina pełną przygód wyprawę w nieznane. W moim wieku liczą się wspomnienia i pieniądze na realizację recept, a tu taki dylemat. Mózg został postawiony przed wielkim oniryczno – egzystencjalnym problemem.
I oto w poświacie romantycznego księżyca wyszedł na spacer mózg z moją waginą.
– Napijmy się – powiedziały wargi sromowe mniejsze.
– Dobra myśl – zaszczebiotały w odpowiedzi wargi sromowe większe.
– Alkohol niszczy komórki nerwowe – zaoponował mózg.
– Łe tam – wtrąciła się łechtaczka. – Ty nie musisz pić.
– Nie wnerwiaj mnie – krzyknął zdenerwowany centralny ośrodek nerwowy. – Jeśli znieczulisz swoje zakończenia nerwowe to ja nie przeżyję orgazmu!
– To my przeżywamy orgazm! – wrzasnęły jednocześnie wargi z łechtaczką.
– Głupia wagina! – prychnął wściekły mózg.
Przez większość mojego życia mózg dominował nad waginą. Owszem, były krótkie chwile słodkiego rewanżu, ale potem wszystko wracało do starego porządku. I nagle we śnie doszło do długo przygotowywanej waginalnej zemsty. Mózg chciał iść jasno oświetlonymi drogami, waginę kręciły ciemne miejsca, krzaki, chaszcze i bramy. Mózg chciał rozmawiać, wagina odczuwać. Musiało dojść do scysji.
– Pierdolę cię, wagino! – wrzasnął niegrzecznie mózg. Odwrócił się na pięcie, znaczy na rdzeniu i puścił waginę samopas. Sam wrócił do mnie, czyli do mego ciała.
I dlatego, gdy obudziłam się, to musiałam położyć rękę na łonie. Stara, dobra wagina, pomyślałam. Wróciłaś, bestyjko...
Nie protestując przeciw niczemu, przymknęłam ponownie oczy.
Rewelacja Adelo. Ale się uśmiałem.
OdpowiedzUsuńŚmiech to zdrowie, ale koszmary senne targają nerwy.
OdpowiedzUsuńAdelo jesteś boska - kiedy czytam Twoje protesty to mam mózgowy orgazm ;))
OdpowiedzUsuń