środa, 4 sierpnia 2010

O miłosnym podmuchu.

Wybierałam się z Władkiem lat 94 na inscenizację bitwy pod Grunwaldem, był jednak wielki skwar, odległość od Poznania też znaczna, więc nie zdecydowaliśmy się na podróż. Myślałam, że to była ostatnia szansa, by zobaczyć wielką bitwę, ale los jest dla mnie hojny. Obejrzałam bitwę pod Pałacem Namiestnikowskim. Byli Krzyżacy, było też pospolite ruszenie, tylko Witolda nie dostrzegłam. Choć budki z hot-dogami stały.

Jakiś czas temu padł pomysł, by rozczłonkować ciało Jana Pawła II i szacownymi oraz świętymi częściami największego w historii papieża obdarzyć złaknione relikwii parafie. Nawet w tej sprawie wybrałam się do proboszcza, by lobbować za szczęką Karola Wojtyły, ale on optował za wątrobą. Niestety, na razie nie doszło do parcelacji zwłok polskiego Ojca Świętego, przez co miłość koncentrycznie promieniuje jedynie z watykańskiej krypty. Szkoda, bo miłość powinna mieszkać w Polsce. Na całe szczęście Wawel ostatnio wzbogacił się o pierwiastek miłości, jednak nie tej papieskiej.

Skoro nie ma prawdziwej miłości w Polsce to powinniśmy odzyskać ją ze źródeł odnawialnych. Żeby nie puszczać słów na wiatr wymyśliłam konstrukcję wiatraków, które obracają się nie w płaszczyźnie pionowej, lecz w poziomej. Wówczas wiatrak może być krzyżem. Podmuch szkwału w krzyż spowoduje ruch obrotowy świętej konstrukcji służącej kiedyś do zabijania, zakotłuje się powietrze i otrzymamy energię. Tę mierzoną w kilowatach, i tę w pacierzach. Obracający się krzyż emanować będzie miłością na okrągło. A ta pofrunie we wszystkie zakątki Ojczyzny ukochanej.

Obrotowe krzyże można ustawić wszędzie. Nad morzem i w górach, w Oświęcimiu i na Nowym Świecie w Warszawie, w sąsiedztwie hipermarketów oraz na terenie zamkniętych osiedli dla nowobogackich. Wszędzie. Im więcej krzyży w kraju tym będzie jaśniej. Na sercu i w mieszkaniach. Jasne oblicza na Jasnej Górze. Te rzeczy.

Jest tylko jeden problem techniczny. Znajomy Władka lat 94 powiedział, że lepiej, by na krzyżach nie było figury Chrystusa. Bo zmniejszy się odzyskiwana energia, choćby z tego powodu, że Mesjasz miał nos podobny do Małysza. Czyli był aerodynamiczny. Że można wyrysować postać Jezusa, ale nie umieszczać rzeźby. I ja właśnie przeciw temu protestuję. Przeciw spłaszczaniu miłości. Miłość płaska niczego nie zakotłuje. Nawet powietrza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz