poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Pierwszy siwy włos na jego łonie.

Władka lat 94 spotkałam na początku lat 60. Wówczas był to mężczyzna postawny, owiany legendą powstania warszawskiego, bohater o cudownym wejrzeniu i bujnej grzywie włosów. Na głowie, na łonie i pod pachami. Wygadany był militarnie, żołniersko. Łatwo można było ustawić go rozkazami w łóżku, toteż w tamtym czasie stał się moim najlepszym, karnym kochankiem. Myślę, że nie będzie miał za złe, gdy wyjawię kilka naszych komend...
Baczność = erekcja.
Spocznij = zdyszałam się.
W tył zwrot = chyba nie muszę wyjaśniać?
Kryj się = teraz piję herbatkę, ty rób co chcesz; Itp., itd.

Aż kiedyś dostrzegłam pierwszy siwy włos na łonie Władka wówczas lat 45. Intuicyjnie wyczułam problemy, które nadchodzą. A że był to czas dojścia towarzysza Wiesława do władzy, gdzie na początku nieco rozluźniono listę obywatelskich zakazów, a ja w międzyczasie usłyszałam plotki dotyczące hiszpańskiej muchy, to wyrobiłam dla nas wizy i razem z Władkiem wówczas lat 45 pojechaliśmy turystycznie do Barcelony.

Nie interesowało nas zabytkowe wesołe miasteczko na wzgórzu, budowle Gaudiego, czy gitarowe koncerty muzyki flamenco. Nastawiliśmy się na jedzenie. Znaczy to był mój pomysł. Siadaliśmy przy restauracyjnych stolikach, ja namawiałam Władka do odwiedzenia toalety, by umył ręce i szybko dosypywałam mu do przyniesionych dań pewien specyfik.
– Co to takiego czarnego w tej paelli?
– Nie przejmuj się, to przysmażone kapary – uspokajałam Władka.
– W tym gazpacho też pływają kapary!
– Ci Katalończycy muszą znać się na kuchni.
– Co to czarnego w tej hamon iberico?
– To kapitaliści, Władku. Niby to szynka, a jednak salceson. Oszczędzają!

Siwy włos na łonie Władka wówczas lat 45 zmusił mnie do chwytania barcelońskich much. Obrywałam im skrzydełka, potem odnóża i cięciem noża pozbawiałam muchy okularów. Tak otrzymany odwłok dorzucałam Władkowi do jedzenia. Efekt był horrendalny! Nieporównywalny do dzisiejszych niebieskich tabletek, przeciw którym protestuję, bo to chemia. Nic naturalnego.

Zjedz hiszpańską muchę, a oszukasz kostuchę!
O!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz