środa, 15 września 2010

Wśród nas są potwory.

Mimo, że nie wypada, by takie słowa wychodziły z ust starszej kobiety, to jestem zbyt zbulwersowana, by milczeć lub silić się na ogładę. Mianowicie ktoś zesrał się na klatce schodowej. Wszedł, kucnął i machnął wielką kupę tuż przy drzwiach wejściowych. Oczywiście jeszcze się zesiurał. Bydlę, które to zrobiło mogło tylko się zesiurać. Mocz oddaje się do badania, normalni ludzie sikają, bydlęta siurają.

Witek lat 59, ten który mieszka na parterze, jest alfonsem od osiągnięcia pełnoletności. Jego połowica, Pelasia lat 56 jeszcze pracuje po zmroku, ale musi być bardzo ciemno, by trafił do niej klient. Niestety, profesja którą zajmują się jest przez nich pielęgnowana i przechodzi z pokolenia na pokolenie. Za dnia wokół drzwi do ich mieszkania zawsze kręci się dużo drobiazgu, po zmroku zaś witają klienci, odwiedzając Witka lat 59. Ten zawsze zagada, poleje wódeczkę, a Pelasia lat 56 kusząco się uśmiechnie. Później pogadają o urozmaiconym menu, wyjdzie jedna lub druga córunia, pokaże nóżkę, pokaże cycek, i w zależności od ilości wypitego trunku klient zamói danie, a Witek lat 59 uzupełni zapasy wódeczki.

Tak było, jest i będzie i rozumie to każdy prymas, biskup oraz wikary, nie ciskając niepotrzebnie gromów z ambony. Póki katolik dzieli oszczędności na trzy kupki wszystko jest w porządku. Oddaje to co należne Bogu na tacy, oddaje też cesarzowi w podatkach, oraz oddaje się chuci. Tak było od wieków i ja, stara kobiecina lat 73 też już do tego doszłam i zaakceptowałam. Zgadzam się na te trzy katolickie kupki. Ale czwartej kupy nie mam zamiaru znosić!

Zeszłam na dół do Witka lat 59.
– Witek, ty zadbaj o marketing!
– Że co?
– Z Pelasi jeszcze możesz wiele wyciągnąć. Ale musisz ją do solarium wysłać, szpony niech spiłuje, a przede wszystkim smrodu się pozbądź.
– Że co?
– I zęby umyj, gamoniu! Ale najpierw sprzątnij tą srakę!
– Że co?

Wzięłam wczorajszego Witka za szmaty, wetknęłam mu nochala w srakę, protestując przeciw zbydlęceniu. A Witek się zerzygał. Na klatce śmierdzi dwa razy gorzej. Nie wiem, co robić...

2 komentarze: