poniedziałek, 1 listopada 2010

O intymności wspomnień.

Władek lat 94 usiadł przede mną, nabił fajkę tytoniem, po chwili zaczął ją pykać, błądząc we wspomnieniach.
– Adela, czy wiesz, że mafia rosyjska najchętniej wykonuje wyroki śmierci w toaletach publicznych?
– Naprawdę? – pokiwałam głową z dezaprobatą. – To nieczyste.
– Szczególnie, gdy załatwiają swoje interesy w Azji Środkowej.
– Wchodzą do środka i zabijają załatwiającego się Azjatę?
– Dokładnie. Ale czy wiesz, dlaczego robią to tam?
– Nie.
– Bo miejskie wychodki nie mają ścian. W podłodze są tylko dziury. Delikwent przychodzi, spuszcza spodnie do kostek, kuca i trafia klockiem w dziesiątkę.
– Władku, nie bądź dosadny!
– Nikt nie będzie bardziej dosadny od mafii rosyjskiej.
– To wulgarność. Nie przystoi tak wyrażać się 94-latkowi.
– Nie pieprz głupot, Adela. No więc przychodzi rosyjski cyngiel do dziurawego kibla miejskiego, widzi nieboraka co się napina i strzela bez pudła w dziesiątkę. W ten sposób kakaowe oczko traci źrenicę.
– Że co?
– Totalna dupa, Adelo. Wszystko przez brak intymności. Dlatego ja nie chodzę na cmentarze. Nie mam zamiaru napinać swoich wspomnień na oczach pielgrzymów zdążających do płyt nagrobnych.
– Naciągane tłumaczenie. Po prostu żal ci wydać grosza na znicze.
– Adela, lubisz jeść?
– Nie zadawaj głupich pytań.
– Wiem, że potrafisz rozkoszować się tym, co trzymasz w ustach.
– Tylko bez głupich wycieczek!
– Rozkosz jest intymna. By podnieść jej temperaturę nie może być podana na tacy. Musi ją spowijać przejrzysta tkanina. Dlatego nigdy nie jem w Mc Donaldzie, tam nie mają firanek w oknach. Rozkosz podniebienia zamienili na jałowe żarcie. Ale mają drzwi w toaletach, dlatego mafia rosyjska ich nie rusza.

Lubię, gdy Władek lat 94 pyka fajkę. Niegłupio przy tym mówi. Bo coś w tym jest, że na cmentarzach są najpierw dziury, potem zwłoki, a na końcu wszystko jest przysypane przez cmentarną mafię, która sprzedaje wieńce, wiązanki, znicze i zapałki. Czy w miejscu, w którym hula wiatr i mafijny nekrobiznes można przypomnieć sobie bliskich? Nie! Dlatego protestuję przeciw cmentarnym wycieczkom. A sama otworzę dziś albumy rodzinne. I łezkę uronię – to pewne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz