poniedziałek, 14 lutego 2011

Mamy świętych od wszystkiego do niczego.

Wpadł Władek lat 95 na codzienne drugie śniadanie i usiadł na zaparzonym szatanem i drożdżówką z serem.
– Adela, zakochałem się w tobie.
– W którym roku?
– W 1974, tuż po meczu Polska – Haiti.
– Jaki był wynik?
– To nie o to chodzi. Po przegranej Haiti przestało automatycznie przydzielać swoje obywatelstwo polskim uchodźcom.
– Pytam się o efekt zakochania.
– Byłaś wtedy taka opalona. Prawie czarna.
– A przydzielali to obywatelstwo?
– Tak.
– To dobrze, że przestali. Trzęsienie ziemi tam było.
– Miłość zawsze przynosi kataklizmy. Właśnie w Walentyki trzeba o tym wyraźnie powiedzieć.
– Nie rozumiem, co ty chcesz od świętego Walentego? – zdziwiłam się. – Dla was najważniejszym świętym jest Hubert. Polujecie na kobiety, bo macie po trzydzieści lat, ale nadal mieszkacie z matką!


– Adela, ja nie żyję już z rodzicami.
– Posłuchaj, nie możesz tłumaczyć tanich kochanków w koszulkach z poznańskiego targowiska na Bema.
– Znowu masz pretensje, że nie kupiłem kwiatów!
– Tulipany?!
– Jezu, ile człowiek musi na ciebie wydać!

Władek podniósł swój kościsty tyłek z sofy i poszedł na targwisko na Rynek Wildecki. Tylko, że niepotrzebnie, bo ja mam gdzieś święta, gdzie patronami dni są święci do niczego. Bo niby co za kochanek był z świętego Walentego? Albo ze świętego Huberta? Jan Paweł II też nie był wielkim amantem.

Zatem kiedy szukać kochanka? Kiedy szukać miłości? Nie no, ja prostestuję przeciw takim pierdołom!

3 komentarze:

  1. Pani Adelo, nie jest źle! Mamy przecież nasze słowiańskie święto zakochanych, orgietkę, kupałnockę z 23 na 24 czerwca, gdy północna półkula do słońca się przytula, mamy świętego Janka od wianka! Ja tam welę walentynki...
    Pozdrawiam mą ulubioną blogierkę!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, proszę Pani, niektórzy Słowianie korzystają z kąpieli tylko tej nocy czerwcowej!

    OdpowiedzUsuń
  3. No i to jest, niestety, prawda. Mój stary w te chłodne miesiące to tylko dolną połowę moczy, a pod górę z gąbką wspina się jedynie przy święcie. A ileż ja się muszę nagadać żeby tak się wespioł to se Pani Adela nie wyobraża. Szczęśliwie wiosna za pasem, to i stary może nie zakwitnie.

    OdpowiedzUsuń