poniedziałek, 27 czerwca 2011

Nie jestem gotowa na nic.

Stałyśmy z sąsiadkami w kolejce do sklepu, oczekując jak zwykle na transport świeżego pieczywa. Nie chciało nam się rozmawiać, co nie jest niczym dziwnym w poniedziałkowy poranek. Zajęte byłyśmy wspomnieniami z weekendu, kacem, wczorajszym kazaniem, kursem franka na giełdzie i podobnymi sprawami. Oglądałyśmy z uwagą swoje palce, niektóre z nas przeglądały się w lusterku, kontemplując makijaż, inne poprawiały na sobie letnie sukienki. I w takiej właśnie chwili wyszedł zza załomu kamienicy lubieżny Franciszek.

Franek lat 78 miał ponoć epizod gry w zespole Buena Vista Social Club. W latach 70 przebywał w Hawanie, gdzie odłączył się od polskiej delegacji spotykającej się z zaprzyjaźnionymi zakładami produkcji obuwniczej, i trafił do lokalu, gdzie mógł pograć na bałałajce. Jego talent został zauważony, a chętne kubańskie dziewczyny nauczyły go zawijania cygar na opalonych udach. I po powrocie do Polski tę sztukę już od 40 lat chciał potrenować w naszej dzielnicy. Jednak żadna z nas nie miała opalonych ud, co zaowocowało u Franka zachowaniami lubieżnymi. I tkwi w tym rozpasaniu do dziś.

– Dziewczęta! – krzyknął na powitanie lubieżnik lat 78. – Jakie wy jesteście opalone!
– Nie uda ci się do niczego nas namówić! – odkrzyknęła Kunia 82.
– Skoro już jesteśmy przy udach... – ciągnął Franek.
– Nie nawijaj – przerwałam lubieżnikowi.
– Nie zawijaj – poparła mnie Walerka lat niespełna 90.
– Zawijaj? – spytałam.
– Cygaro.
– Słyszysz, lubieżniku?! – wrzasnęła Kunia.

Franek wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki cygaro i uśmiechnął się koślawo.
– Dziś chcę tylko zapalić. Adelo, chciałbym byś dzisiaj ty mi towarzyszyła.
– Adela, nigdzie nie idź z tym antychrystem! – ostrzegła mnie Walerka.
– Nie jestem gotowa na nic – odpowiedziałam grzecznie Frankowi.
– Wciągnie cię do bramy i zgwałci! – wtórowała Walerce Kunia.
– To może my go zgwałcimy? – zaproponowała milcząca do tej pory Halina lat 57.
Ogonek się zdeformował i już po chwili Franek znajdował się w zacieśniającym się z każdą chwilą kole utworzonym przez stojące przed chwilą kolejce kobiety.
– Ale ja mam tylko dwa cygara! Jedno dla mnie, drugie dla Adeli!

Dzielnicowy lubieżnik przeraził się dopiero z chwilą, gdy dotarły do niego pierwsze kuksańce. Z dzikim krzykiem przedarł się przez najsłabsze ogniwo, czyli chuderlawą Manię lat 83 i uciekł z dzikim krzykiem.

Franek miał dużo szczęścia. Gdybyśmy były opalonymi Kubankami, to tak łatwo by nie uciekł przed naszym napaleniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz