wtorek, 28 czerwca 2011

W ciemię bity.

Czasami wystarczy jedynie stać w ogonku przed sklepem, by życie przewijało przed oczami kolejkowiczów wszystkie swoje kadry. A że kadrów na poznańskiej Wildzie nie brakuje, to i obrazki są bardzo kolorowe. Wczoraj przemknął przed nami lubieżny Franciszek lat 78, dziś natomiast pojawił się cichy i sprawiający wrażenie zahukanego Ireneusz lat 66.

Ireneusz podszedł do nas, stawiając stopy do środka. Sylwetkę miał zgarbioną, czoło poorane zmarszczkami, wydawało się, że frasunek wylewa mu się nawet spod pach. Ireneusz nie był trunkowy, dlatego trudno było znaleźć remedium na jego smutek. Rozweselał się tylko przy grze w warcaby, ale jego żona Apolonia lat 62 chowała przed nim gry planszowe, zaganiając go do wycierania kurzów, cerowania skarpetek oraz mycia naczyń.

– Dziewczyny, pomóżcie, ja już dłużej nie wytrzymam – wystękał jękliwie Ireneusz.
– Chodź, przytulę cię, chłopaku – Kunia lat 82 miała dobre serce i wygodny biust, czego żadnemu potrzebującemu nie skąpiła.
Ireneusz ułożył głowę na piersiach Kunegundy i rzęsiście się rozpłakał. Pozwoliłyśmy mu się wyszlochać, bo kreacja Kuni była z krempliny i po niej to spływało. Natomiast Ireneusz był w tym momencie niekomunikatywny, połykając co chwila nowe partie płynnej treści z płuc, a nawet z nosa.

Kiedy się uspokoił pod wpływem spokojnego oddechu Kuni, wtedy przystąpiłyśmy do rzeczowej indagacji.
– Co się stało, Ireneuszu? – spytałam.
– Apolonia mnie bije.
– To się zdarza.
– Zawsze podobały mi się męskie kobiety, ale od momentu kiedy Apolonia zrezygnowała ze służby w Żandarmerii Wojskowej i przeszła na emeryturę, to nie mogę grać w damkę.
– Chyba w warcaby – zauważyła Waleria lat niespełna 90.
– Zbliża się 35 rocznica naszego ślubu i Apolonia zażądała żebym wyhaftował chustę, dokładnie taką jaką kiedyś przygotowywała rezerwa. A ja mam pokłute od igieł i drutów palce. Mam tego dość!
– Budowanie związku to trud. Chciałbyś tylko konsumować, łajdaku? – oburzyła się Halina lat 57.
– Ale ja... Ja przyszedłem po pociechę. Po pomoc. Ja w ciemię jestem bity!

Popatrzyłyśmy na siebie porozumiewawczo. Nie można przecież chłopa bić w ciemię, bo zidiocieje do końca. Wyznaczyłyśmy Walerkę, która poszła do Apoloni przeprowadzić z nią rozmowę.

Walerka spisała się. Wymogła na Apolonii, by ta jedynie ciągnęła Ireneusza za uszy, zaś tyłek mogła lać bez ograniczeń. W zamian zgodziła się, by Ireneusz mógł od czasu do czasu pograć w warcaby.
Chłopu trzeba od czasu do czasu pozwolić pobawić się damką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz