środa, 4 stycznia 2012

Koń Władka lat 96 oklapł.

Siedzieliśmy z powstańcem przy drugim śniadaniu. Pączki z nadzieniem ajerkoniakowym popijaliśmy kawą z cynamonem. Ja patrzyłam w okno, on nerwowo miętosił dzisiejszą gazetę. Odwróciłam wzrok od srających na parapet sąsiadki gołębi i popatrzyłam na łamiące się palce AK-owca. Czułam, że za tym gestem kryje się stres, problem, a w najgorszym razie zgryzota.

– Co się dzieje, mordeczko?
– Mordeczko?
– Pyszczku?
– Pamiętasz, jak określałaś mój charakter przed laty? – spytał słabym głosem Władek, usiłując wedrzeć się przez oczy do mojej czaszki.
– Oj, byłeś narowisty, choć miałeś kaczy dziób. Taki kwakający ogier. Pegaz z kaczorem Donaldem od frontu.
– Obiecałaś mnie nie przezywać w tym roku!
– To tylko wspomnienia. Jakoś pozbyłeś się swojej kaczkowości. Nie wiem, jak to zrobiłeś, ale zrzuciłeś z siebie ten ohydny drób.
– Żeby tylko to!
– O co chodzi? – skierowałam z ciekawością pytanie do 96-letniego ogiera.
– Już nie lecą iskry spod moich kopyt... – wyznał szeptem AK-owiec, czyli były żołnierz Armii Krajowej i Anonimowy Kobieciarz w jednym.
– Już dawno nie nazwałam cię ognistym podmuchem...
– Nie narzekaj! Najpierw gasisz pożary, a potem tęsknisz za ogniem. Cała ty! Właśnie takie są kobiety! Niszczą to, co je podniecało, potem się dziwią, gdzie podział się ich bohater.

Nie przepadam za narzekaniami w wykonaniu Władka, ale tym razem odpuściłam mu, nie ripostując w ogóle jego niewydarzonych uwag. Kierowałam się kobiecą intuicją. Wiedziałam, że jakaś zadra w nim utkwiła i razi go swym zaostrzonym kolcem.
– Co z tobą ogierze?
– Raczej chabeto.
– Zmieniłeś karmę?
– Co proszę? Że niby źle się odżywiam?
– Wspomniałam o buddyjskiej karmie...
– Wiesz, Adela, może ty masz rację. Może zmienię dietę i koń przestanie być oklapły? I znowu będzie można jeździć na nim na oklep. Że ho ho!
– Ty mówisz o seksie? – Nareszcie do mnie dotarło, o czym wzmiankował powstaniec. – Seks to temat oklepany. Daruj sobie.

W tym momencie AK-owiec wziął moją dłoń, chcąc podzielić się dobrą nowiną. To prawda: Władek rósł w oczach. Przez chwilę zapomniałam, że mogę przeciw temu zaprotestować. Zresztą nie wiem, czy to było warte protestu....

1 komentarz:

  1. Wujku Władku - życie, to nie Wielka Pardubicka... W okolicy Poznania masz parę ośrodków hipoterapii. Owsiankę serwują za darmochę... ;-)))

    OdpowiedzUsuń