sobota, 5 maja 2012

Muzyk pościelowy.

Mężczyźnie zazwyczaj musi grać gitara – wtedy najlepiej się wyśpi. Tę prawdę przez całe życie powtarzali mi moi kochasie. Nie było może ich zbyt wielu, ale też nie na tyle mało, bym mogła mówić te ważne słowa bez pokrycia. Bo pokrycie jest w tej kwestii kluczowe. Wracając, mężczyźni to nie gitary, a fujarki z fałszywymi otworami, ustnikami i dźwiękami. Idzie im tylko o możliwość całonocnego wychrapania się po uprzednim najedzeniu się kolacją, a potem zaspokojeniu się apetyczną kochanką. Tymczasem kobieta potrzebuje muzyka pościelowego. Takiego, który melodyjnie zanuci jej „lalala” i nie będzie liczyć na oklaski. Klaskać ma muzyk pościelowy. Ma na to wiele sposóbów, o których nie wypada mówić wprost. W każdym razie, kobieta w pościeli musi być rozanielona i na tym polega zadanie muzyka pościelowego. On nie może kluczyć! Musi zacząć od wyciągnięcia odpowiedniego klucza wiolinowego, by rozpocząć fantazyjny zapis nutowy. Żeby serce drgało. Żeby dusza ku niebu się unosiła. Żeby była ochota na na pozostanie w łóżku. Hmm... Chyba wstanę i pójdę do sklepu po świeże pieczywo...

3 komentarze:

  1. Adelo,jak Ty znasz mężczyzn ;)
    Jeden z lepszych wpisów ostatnio,gratuluję:)
    mika

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Przez więcej niż 73 lata miałam mężczyzny po uszy, więc co nieco wiem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Adelo,to Ty byłaś napastowana już od urodzenia !!!!?
    A swoją drogą nigdy bym nie pomyślała,że masz aż tyle lat :)
    Ja dałabym Ci spokojnie trzydzieści mniej,więc może to obcowanie z mężczyznami nie jest takie złe.
    mika

    OdpowiedzUsuń