poniedziałek, 4 czerwca 2012

Prognoza dla Makarego.

Stałyśmy w kolejce przed sklepem. Oczekiwałyśmy na dostawę świeżego pieczywa z nocnego wypieku, ale bardziej nasłuchiwałyśmy niż wyglądałyśmy furgonu z piekarni. Byłyśmy w pelerynach, a widok dodatkowo ograniczały nam rozłożone parasole. Dlatego nie zauważyłyśmy mężczyzny, którego przywabiły kolory naszych przeciwdeszczowych czasz reklamujących różne firmy.

– Deszcze niespokojne potargały sad – odezwał się mężczyzna.
Wyjrzałam zza parasola i dostrzegłam dawno nie widzianą na Wildzie twarz pewnego obwiesia lat 38.
– Makary! To ty już nie siedzisz?
– Dostałem tygodniową przepustkę. Marzyłem, by pozbyć się bladości, ale przy tym deszczu nie uda mi się poopalać.
– Nieprawda – wtrąciła się stojąca na końcu kolejki Gizela lat 63. – Przed tobą dobra pogoda, Makary.
– Jak to?
– Będzie trzeba posprzątać po kibicach. Irlandczycy gną puszki po piwie oraz sikają po bramach, Włosi rozrzucają zużyte prezerwaty, a Neapolitańczycy śmiecą na potęgę, Chorwaci zaś się nie szczypią i wydmuchują katar z nosa. Prosto na bruk! Niby Słowianie, ale bardziej opaleni, a przez to mniej wiarygodni.
– Co mam z tym wspólnego?
– Więźniowie będą musieli posprzątać ten cały bajzel – domyśliłam się. – Za co siedzisz, nicponiu?
– Za rozbój.
– To Chorwaci cię nie interesują. Nie dadzą ci pracować przy bruku. Byś jeszcze chwycił się za jakiegoś kamlota i znów narobił bigosu – stwierdziła Kunia lat 90.
– Pewnie będziesz pracował przy zużytych kondomach – prognozowała Gizela. – Powspominasz sobie trochę. Wyjdzie ci to na dobre.
– Ale się nie opalę! – oburzył się Makary. – Jeśli mam pracować w bramach, to nie dotknie mnie żaden promień słoneczny!
– Nie słuchałeś pilnie – pouczyła Makarego Malwina lat 92. – W bramach sikają Irlandczycy. Ty będziesz pewnie pracować nad Wartą, bo Włochów będzie ciągnąć do katedry. A że to hultaje po drodze stracą pobożność, to wylądują nad rzeką w poszukiwaniu słowiańskich nimf, driad i innych szuwarków wodników.
– Czyli dla mnie Euro zacznie się po Euro? – dociekał Makary.
– Wracaj do więzienia, chłopaku – doradziłam. – Nie trać przepustki na taką pogodę!
– Kurde, dziękuję wam. Człowiek siedzi w pace i prognozy przestają go interesować.
– Pociesz kolegów – Kunia rzuciła już za wracającym do więzienia uśmiechniętym Makarym.

Znów odgrodziłyśmy się parasolami od ulicy. Popatrzyłyśmy na siebie, po czym najbardziej pobożna z nas Elwira lat 77 wypowiedziała to, co nas troskało.
– Ale czy w taką pogodę Włosi nadal są pobożni?
Pytanie zawisło w powietrzu bez odpowiedzi. W pewnym momencie Elwira zaczęła odmawiać Zdrowaśkę, a my po kolei przyłączałyśmy się do modlitwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz