czwartek, 7 czerwca 2012

Szpeknij na pierduśnicę!

– Adela, szpeknij no ino tutaj! – Heniula lat 85 namawiał mnie gorąco, bym zerknęła w taki dziwny otwór.
– Co?
– Ady mam cię prosić? Zostaw te druzgawki! – Heniula rozumiał po polsku, ale wolał szprechać po poznańsku.
– Uwielbiam truskawki. Zresztą jak mam oglądać te twoje świństwa, to do truskawek poproszę jeszcze szampana.
– Bogać tam! Tylko na dydki szpeknij!
– Mam oglądać cudze cycki?
– Chcesz wino? Grajcarek leży w szufladzie.
– Korkociąg?
– Ady godom! I uwożoj na tę ryczkę, bo się ryla!
– Rzeczywiście, ten taboret nieco się chwieje.
– Wczoraj przydreptał listowy. Był taki ofunflany, szuszfolowaty, uślumprany i wynorany. Pytam, czy wszystko rychtyg, a on usiadł na ryczce i śwignął się.
– Heniula, ty to masz przygody!
– Stetrany był. Wolę swój ordnung.
– Fakt, przy swojej pracy zbyt się nie napracujesz.
– Adela, nie pociągaj tak! Chcesz sobie sprawić śrubę?
– Niby szampanem mam się upić?
– Będzie poruta jak nic.
– Nie będzie żadnego wstydu, bo się nie upiję – zaoponowałam.
– Tej, ale ty masz oglejdrane trzewiki!
– Powinieneś wybrukować dojście do swojego biznesu. Padało, to stąpałam po błocie i buty się ubrudziły.
– No szpeknij! Przyszły penery, to pizgnąłem świetne zdjęcia.
– Ach, te twoje akty – westchnęłam ze zrezygnowaniem.
– Ta z lewej to prawdziwa lejza, a te pośrodku, to pierduśnica.
– Pierduśnica? Rozgadała wszystkim, że nago pozowała do twoich zdjęć?
– Z ledwością ją od tego odwiodłem – wyjaśnił Heniula.

Podniosłam się z taboretu, czyli poznańskiej ryczki i przytknęłam oko do otworu. Zaczęłam podziwiać fotografie Heniuli lat 85. Dobrze się czułam w ostatnim poznańskim fotoplastikonie. Oglądałam zdjęcia, jadłam truskawki, popijałam szampanem i nie przeszkadzało mi, że Heniula zaczął się rylać. Znaczy chwiać. A może to ja się chwiałam? Nie wiem. Nieważne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz