środa, 8 sierpnia 2012

Tatuaż sakralny.

– Z wakacji wrócił ksiądz proboszcz. – Elwira lat 77 poinformowała nas, gdy ustawiłyśmy się w ogonku czekującym na dostawę świeżego pieczywa z nocnego wypieku. – Obiecałam, że kupię mu kilka bułek.

– Pewnie chłop się nagrillował – przypuściła Maliwna lat 92.
– Wrócił z otwartą głową – Elwira fascynowała się stylem życia naszego przewodnika stada pariafalnego.
– Znów zwędził jakiś pomysł? – spytała Kunia lat 90.
– Zwędził?
– Na pewno głowa mu się dymiła, gdy przerzucał mięcho na ruszcie.
– Zainteresował mnie wczoraj ciekawym pomysłem. Ledwo położył tobołki na podłodze i zdjął fartuch do grilla, to spojrzał na mnie uważnie i powiedział, że mam sporo ciała do wykorzystania.
– To zabrzmiało jak groźba! – odezwałam się z przejęciem. – Nic ci nie zrobił? Upiekło ci się?
– Adela, no co ty! Nasz ksiądz lubi grilla, ale nie ma gila. Jest najzupełniej normalny. Ja w jego towarzystwie czuję się bosko.
– Nie ufam normalnym księdzom – wyznała Kunia.
– Nasz ksiądz przecież lubi grilla – zaoponowałam. – Ma hobby, a prawdziwy mężczyzna musi mieć pasję. Ale o co chodziło z twoim ciałem do wykorzystania? – spojrzałam uważnie na Elwirę. – Nie widzę cię na ruszcie.
– On też nie widział. Wiem, że wszystkie owieczki z naszej parafii chce oznakować. Powiedział, że tak robi każdy dobry pasterz ze swoim stadem.
– Co to znaczy?! – przeraziła się Malwina. – Chce nas przypalać rozżarzonym żelastwem?
– Nie dam się potraktować pogrzebaczem – obiecała Kunia.
– Chce nas tylko wytatuować. Znalazł sponsora. Nie będziemy musiały wykładać pieniędzy z emerytury – Elwira uspokoiła nas.
– Krzyż? – Kunia przeszła do konkretów.
– I obok napis – dodała Elwira. – Vegeta Opus Dei.
– Vegeta Dzieło Boże? – zdziwiłam się. – Proboszcz przyprawia mnie o ból głowy.
– Pieprzu to bym nie chciała mieć na przedramieniu – zastanawiała się Malwina – ale ziele angielskie mogłabym dać sobie wytatuować.
– Ziele anglikańskie? – zdziwiłam się. – Ja wolałbym gałkę muszkatołową.
– Ja już zarezerowałam dla siebie szafran – przyznała się Elwira. – Mówię wam o tym, bo jesteście moimi kolejkowymi przyjaciółkami i możecie złożyć jako pierwsze zamówienie na tatuaż u proboszcza.

Pozostało nam wejść do sklepu, złożyć u sprzedawczyni zamówienie na chleb i bułki i czym prędzej pobiec do kościoła. Na szczęście ksiądz proboszcz czekał na nas w zakrystii, złożyłyśmy szybko podpis pod ulubionymi przyprawami z serii Vegeta Opus Dei i zdążyłyśmy wrócić przed sklep jeszcze przed przyjazdem dostawczaka z piekarni.

W każdym razie pierwsze terminy na tatuaż były już na czas drugiego śniadania. Ja umówiłam się na godzinę 15. Myślę, że już o 15.30 będę mogła pochwalić się gałką muszkatołową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz