poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Zmierzam do zatracenia.

– Postanowiłam nie kupować w tym miesiącu sieciówki – wyznałam moim kolejkowym przyjaciółkom. – Będę jeździła na gapę albo wcale.

Stałyśmy w ogonku, oczekując na dostawę świeżego pieczywa z nocnego wypieku. Słońce powoli się budziło do życia, a my starałyśmy się nadążyć za nim. Ale kiepsko nam to dziś wychodziło.

– Kiedy ja nie jeżdżę wcale, wtedy przeżywam to jako stratę, bowiem omijają mnie widoki zza okna tramwaju – Kunia lat 90 podzieliła się swoimi przeżyciami, a raczej ich brakiem. – A lubię oglądać świat przez okna tramwaju lub autobusu. Chyba jestem nawet od tego uzależniona. Lubię się gapić.
– Też się gapię, gdy jeżdżę na gapę
– Ale o co chodzi? – zainteresowała się Malwina lat 92.
– Zmierzam do zatracenia – porwałam się na szczere wyznanie.
– Od kiedy?
– Chyba od zawsze.
– Znaczy kiepsko ci idzie – podsumowała mnie Elwira lat 77. – Gdybym ja zmierzała do zatracenia, to udałoby mi się to już jakieś 15 lat temu.
– Nie twierdzę, że jestem utalentowana.
– Ja jestem utalentowana, dlatego nie zmierzam do zatracenia. Ani chybi udałoby mi się zatracić. Żal byłoby mego talentu.
– Właściwie do czego masz talent?
– W sumie do niczego.
– Nie lubię strzępić języka. Chyba mam do tego talent.
– Milczenie jest złotem.
– Nikczemnie jest milczeć w moim towarzystwie. Jeśli mam już talent, to chciałabym, by ludzie mówili o tym.
– Ale pierdoły! Dziś nam w ogóle nie wychodzi rozmowa! – pożaliła się Kunia.
– To przez talent i chęć zatracenia się.
– Nie widzę związku.
– Ślepniemy. Całe szczęście, że nie jestesmy nieme.
– Ale pierdoły! Rozmowa nam się nie klei! – ponownie pożaliła się Kunia.
– Zmierzam do zatracenia – powtórzyłam.
– Pierdoły!
– No!

Wyartykułowałam z trudem, a potem zaczęłam dłubać w nosie. Koleżanki poszły za moim przykładem. Rozpoczynał się nowy tydzień, a ja już od rana zmierzałam do zatracenia.

1 komentarz:

  1. Nieeeeee!!!
    A kto jutro będzie oczekiwał na dostawę świeżego pieczywa z nocnego wypieku?!

    OdpowiedzUsuń