sobota, 15 września 2012

Na miarę.

– Adela, chwaliłaś się kiedyś, że masz maszynę do szycia. Skrócisz mi coś na moją miarę? – poprosiła Kunia lat 90.

Kunia to moja najlepsza przyjaciółka, dlatego jej pytanie było retoryczne. Stała na progu mojego mieszkania, więc tylko gościnnie wskazałam ręką na wnętrze swojego lokum i wpuściłam ją do środka.

– Już sfastrygowałam. Chciałabym jedynie byś przejechała mocnym ściegiem.
– Sukienka? Spódniczka? Kuszula? – dopytywałam się, jednocześnie odsłaniając starą, napędzaną nogą maszynę Singera.
– Zmartwienie.
– Co?!
– Zmartwienie. Mam je w zbyt dużym rozmiarze. Noszę eskę, a ono jest XL.
– To chyba dobrze? Łatwiej je zrzucić.
– A wiesz, że masz rację? Zmartwienie, które dobrze leży na tobie z czasem staje się niezauważalne, a to większe wisi niczym stary, śmierdzący łach i zasmuca. A można po prostu go zrzucić i sprawa załątwiona. Trzeba tylko wykonać jeden stanowczy ruch. Dobrze, że do ciebie przyszłam, Adela.
– A widzisz! – ucieszyłam się, ponownie zasłaniając tkaniną maszynę do szycia. Zawsze ją zasłaniam, by się nie kurzyła.
– Zaraz, zaraz... – Kunia zatrzymała mnie w pół ruchu. – To może poszerzysz mi przy okazji zdrowie?
– A może tylko kieszenie? Jak będziesz zasobna, wtedy zawsze wykupisz receptę wypisaną przez lekarza przyjmującego w prywatnej klinice.
– Dobrze. Doszyj mi kieszenie do halki. Nie chciałabym zniszczyć fasonu tej sukienki w kwiaty. Zbyt mocno jestem do niej przywiązana.
Kiwnęłam głową na zgodę, więc Kunia zaczęła wykonywać ekwilibrystyczne ruchy, by wyciągnąć halkę spod przywiązanej do niej sukienki.
– Masz! – Kunia podała halkę.
– Co to było za zmartwienie? – spytałam znienacka.
– Jak by to powiedzieć... – Kunia zaczęła nieśmiało. – Przewidziałam, że mi pomożesz, w końcu jesteśmy przyjaciółkami. Ale nie mam z czego ci zapłacić.
– Żaden problem – odpowiedziałam.
– To też przewidziałam – uśmiechnęła się Kunia. – Jesteś wspaniałomyślna, Adela.

I wtedy Kunia wróciła do przedpokoju, otworzyła drzwi wejściowe, wtaszczyła do salonu wielką walizkę i radośnie ją otworzyła. W środku było mnóstwo starych łachów.
– Stara moda znów staje się modna – zauważyła Kunia. – Trochę zmieniła mi się figura i nie we wszystko się mieszczę. To jak? Zaczniemy od przymiarki?

Poczułam, że teraz ja mam zmartwienie. I wcale nie w rozmiarze XL, a XXXL.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz