czwartek, 4 października 2012

I w serce gada mierz!

Poranki zrobiły się chłodne, więc stanie w ogonku, w którym oczekujemy na dostawę świeżego pieczywa z nocnego wypieku staje się coraz bardziej uciążliwe. Na szczęście Kunia lat 90 wyszła z inicjatywą. Zaproponowała dziarski marsz wokół dwóch zaparkowanych na chodniku samochodów, dodatkowo zapodając nam słowa piosenki na melodię znanej patriotycznej pieśni.

– My ze spalonych dusz,
my z głodujących serc.
Za lata zdrad, za lata łez
już zemsty nadszedł czas! – śpiewałyśmy.

Przystanęłyśmy na moment, co wykorzystała Elwira lat 77, opierając się przesłaniu:
– Mnie ksiądz proboszcz nigdy nie zdradził.
– W jakim sensie? – spytałam czujnie.
– Duchowym.
– Nie gadać! – rozkazała Kunia. – Maszerujmy!
– Więc zarepetuj broń
i w serce gada mierz!
Dudni obcas, stukot szpilek,
brzmi feministek śpiew – darłyśmy się.

– Nie podniosę ręki na księdza proboszcza – zarzekła się Elwira.
– Jakich feministek? – zdziwiła się Malwina lat 92. – Przecież feministki nie uznają wysokiego obcasa. One są płaskie!
– Znałam taką, co miała duży biust – przypomniałam sobie. – Opalałyśmy się kiedyś nad morzem na plaży dla naturystów.
– Obuwie płaskie – zaoponowała Malwina. – Feministki lubią sandały, czółenka albo kozaki.
– Wtedy było ciepło, a teraz jest zimno. Trzeba się rozgrzać! Dalej, dziewczyny – zachęcała Kunia. – Maszerować!
– Więc naprzód, Wildo, marsz!
Dla chamstwa samca pas!
Niech zadrży gad, pokłoni się,
dla kobiet nadszedł czas!

– Rozgrzałam się – powiedziałam zdyszana.
– Zawsze robi mi się ciepło na sercu, gdy myślę, jak przygrzać gadowi – Kunia się uśmiechnęła.

W tym momencie nadjechał furgon z pieczywem. Dziś kierowcą był Ildefons. Lubiłyśmy go, ale i tak musiał się nam pokłonić. Potrzebujemy kosekwencji – nie można czynić wyjątków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz