środa, 30 stycznia 2013

Oficerki.

Zawsze chciałam zorganizować zajazd na koszary. U mojego boku nie byłoby żadnych Władków lat 97, ruszyłabym za to w towarzystwie Zdziś, Jadź, Bogn i Janeczek. Z parasolkami, laskami, chodzikami, z komunijnym nunczako w czerstwych rękach, czyli dwiema świecami połączonymi knotem. Sforsowałybyśmy straże, dyżurki, przepustki oraz szlabany i dostałybyśmy się do tłustych tyłków wąsatych trepów. Nie, nie w tym sensie, co zwykle (może oprócz Janeczki), ale po to by skopać im skretyniałe zadki.

Wczoraj razem z AK-owcem udaliśmy się dla rozrywki pod konsulat rosyjski przy ulicy Bukowskiej w Poznaniu, by pooglądać sobie współczesnych szpiegów. Szliśmy ulicą Przybyszewskiego i minęła nas wojskowa ciężarówka, pod której plandeką unosił się ezoteryczny duch skrywanego pod onucami homoseksualizmu. Na ciasno ustawionych ławkach na pace siedzieli piękni młodzieńcy, których oszpecono, ubierając ich w polowe mundury. Władek natychmiast przypomniał sobie czasy powstania warszawskiego i wykorzystał fakt, że samochód stanął na czerwonym świetle.

- Wiwat, żołnierze! Dokąd ruszacie?
- Na poligon, dziadku! – odkrzyknął Adonis siedzący najbliżej burty ciężarówki
- A dlaczego nie jedziecie autokarem? – spytałam.
- Musimy ćwiczyć warunki bojowe, babciu. Ćwiczymy gotowość, by obronić ojczyznę w chwili zagrożenia.
- To na wojnie też się toi w korku? I mówcie do mnie: ciociu!
- Oj, Adela, nie gadaj głupot! – fuknął na mnie Władek. – Od strategii jest pan porucznik. Prawda, chłopcy? – To pytanie skierował już do polskich bogów wojny, choć ja najchętniej widziałabym ich na mojej pryczy.
- Pani porucznik, dziadku. Naszym dowódcą jest kobieta, a ona z kolei podlega bezpośrednio pani major.
- Widzisz, kochasiu – powiedziałam triumfująco. – Współczesna kobieta ugina się nie tylko pod ciężarem swego biustu, ale i pod baretkami!

Włączyło się zielone światło i kierowca wojskowej ciężarówki ruszył z piskiem opon, uaktywniając pod plandeką gejowskie salto mortale. Ja zaś rzekłam:

- Teraz rozumiem, że można zakochać się w oficerkach!
- Oficerkach? – zdziwił się Władek. – Adela, przecież lubisz kozaki na wysokim obcasie?!

I tu musiałam zaprotestować. Każda kobieta chce spotkać w swym życiu kozaka, ale nie na wysokim obcasie! Na wysokim obcasie to chcemy żyć, dlatego nigdy nie dałam się wziąć żołdakowi, który na wojnie mógłby utknąć w korku! Ja sama to już wolałabym dezertera. Ale rozumiem kobiety, co idą w oficerki, byleby tylko mieć w zasięgu ręki skoszarowanego szeregowca. W końcu komuś trzeba wydawać rozkazy.

Baczność, chłopaki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz