czwartek, 29 sierpnia 2013

SIERPIEŃ W PIKA PIKA: "Kto ze mną pójdzie na solo?".

Dzień rozpoczęłam – jak zwykle – stojąc w ogonku przed sklepem spożywczym na poznańskiej Wildzie. Razem z sąsiadkami oczekiwałyśmy na dostawę świeżego pieczywa z nocnego wypieku. Rozpoczynała się jesienna pogoda i panujące o świcie zimno nie sprzyjało rozmowom. Dlatego postawiłam dziewczyny rozgrzać następującym pytaniem:

– Kto ze mną pójdzie na solo?
– Ja mam kastet! – ostrzegła Kunia lat 90. – Jesteś jednak moją przyjaciółką. Akurat tobie nie podbiję oka.
– Adela , będę się z ciebie modliła – obiecała Gertruda lat 69, która trzymała sztamę z wikarym i proboszczem z pobliskiej parafii pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego. – W południe w twojej intencji poświęcę zmówienie całego Anioła Pańskiego.
– Bóg ci może kiedyś zapłaci, ale na Adelę nie licz – odezwała się sarkastycznie Dziunia lat 77. – Adela to sknera!
– Dawno nikomu nie przypierdoliłam – wulgarnie odezwała się Malwina lat 92. – Ale obiecałam księdzu na spowiedzi, że po śmierci starego nikogo więcej nie tknę.

Inne dziewczyny też się krygowały. Czy szło o dobre wychowanie, czy brak chęci zepsucia sobie makijażu i możliwość podarcia ubrania – tego nie wiem. Wolałam przyjąć ich dobre intencje, natomiast na chamską odzywkę tej lafiryndy spod ósemki musiałam zareagować.
– Moją szczodrość możesz poznać nawet ty, Dziunia – prychnęłam z wyższością. – Zbiórka o wpół do drugiej przed moją klatką! – zarządziłam.

Nie wszystkie dziewczyny pojawiły się na umówioną godzinę. Ale było nas kilkanaście, w tym cały wildecki aktyw w wieku 70+. Była Kunia, była Malwina, byłam ja.
Dziewczęta nie wiedziały dokąd je zaprowadzę, ale na widok Pika Pika ucieszyły się. Dużo zdążyłam im opowiedzieć w ogonku przed sklepem na dole o tym tapas barze, więc z ciekawością rozsiadły się we wnętrzu. A do nas podszedł Fernando!
– Solo! – krzyknęłam z radością.
– Skąd ciocia wie, że jestem sam? Znaczy, że szukam damy? – spytał filuternie Hiszpan.
– Kawę solo! – ponowiłam żądanie. – Dla każdej z dam!

Fernando w sposób profesjonalny szybko ukrył na twarzy grymas zawodu, jaki spotkał go, ale potem już nie mógł się skarżyć. Gdy podawał kawę, to wiele z sąsiadek pieszczotliwie go podszczypywało. Miło było zobaczyć na twarzy młodzieńca rumieniec ekscytacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz