czwartek, 12 grudnia 2013

Zanęcanie demona.

Demon jest wszędzie. Chowa się w dziurce od klucza, miesza się z tłumem roztoczy na prześcieradle, spoziera ze słuchawki prysznicowej w momencie, gdy używamy płynu do higieny intymnej; włazi nam do ucha, pcha się do nosa i pisi, mami fatamorganą, gdy podchodzimy do bankomatu. Na talerzu podsuwa tłuste kąski, na palce zakłada złote pierścionki, zamyka nam oczy, gdy bierzemy się do ambitnej lektury, dbając o nasz głęboki w swej niewiedzy sen.

Demony mają swoje święta. Każdy dzień w roku jest ich świętem. Nie znam kobiety, która nie chciałaby tak przeżyć życia, świętując każdy dzień i dziękczynnie oddawać się na nocnym ołtarzu rozkoszy. Demon jest taki groźny, bo jest fajny. Super i gites. A przecież nikt o Bogu nie powie, że jest gites, bo oddałby od razu swego fajnego demona w ręce obrońców wiary. Demon staje się groźny tylko wtedy, gdy odchodzi w dzierżawę innych ludzi. Tak zwanych bliźnich. Demon to szatan indywidualny, inaczej diabeł osobisty. Niestety, nie ma Peselu, dlatego tak łatwo bywa przejmowany przez innych.

Siedzieliśmy z Władkiem lat 97 przy kuchennym stole. On przeglądał kolumny sportowe w codziennej gazecie, ja natomiast głęboko zastanawiałam się nad zagadnieniami metafizycznymi.

- Władku, czy wiesz jak zanęcić demona?
- Jezu, ten Usain Bolt to ma diabła za skórą!
- Co proszę?
- Raczej kto. Jamajczyk. Sprinter.
- Ja ci zadałam pytanie, a ty mnie potraktowałeś Jezusem, a potem jakimś coltem.
- Jakim Jezusem? – prychnął AK-owiec. – O co się pytałaś?
- Jak to, jakim Jezusem? Jezusem Chrystusem!
- Oj tam – powstaniec machnął ręką.
- Ty mi nie kiwaj na Jezusa! Pytałam się, jak zanęcić demona.
- Po co ci to?
- To cię nie powinno obchodzić. Czy wiesz, jak się zanęca demona?
- Musisz mieć myśli figlarne.
- No. Już mam!
- Zionąć czosnkiem.
- Podaj ząbek. Zaraz, czy czosnek nie odstraszy demona?
- To działa na wampiry, z demonami jest na odwrót. Teraz musisz zaśpiewać jakiś hit Dody.
- Że co?
- „Nie daj się”! No, Adela, dawaj!

No i śpiewam. Przyznam, że jestem lekko zachrypnięta, ale Władek powtarza mi, że taki tembr głosu też mi pomoże przyciągnąć demona. Na stałe, bo potem mu już nie odpuszczę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz