sobota, 14 grudnia 2013

Partia szachów.

W 1978 roku odbył się mecz o mistrzostwo świata w szachach. Naprzeciw siebie usiedli obrońca tytułu Karpow, młody pupil władzy radzieckiej oraz pretendent Korcznoj, Rosjanin, który po jednym z turniejów wybrał obywatelstwo szwajcarskie.

Niesnaski i prostesty rozpoczęły się już z chwilą ich przybycia do Baguio, miejscowości wypoczynkowej na Filipinach, gdzie miała odbyć się rozgrywka o szachowy prymat na świecie. Korcznoj zarzucił organizatorom nierówne traktowanie, bo nikt nie raczył powitać go na lotnisku. Nie pojawił się na bankiecie powitalnym, a jego sekretarka zapowiedziała, że dysponuje detektorem do wykrywania fal hipnotycznych. Ponadto zaprezentowała fotel, w którym siedzieć będzie Korcznoj, na którym pretendent do tytułu mistrza świata mógł się obracać doookoła oraz kołysać do przodu i do tyłu. Pierwszy protest nastąpił w momencie, gdy na prośbę jednego z sekundantów Karpowa doniesiono mu szklankę jogurtu. Mogło to coś oznaczać.

Podczas szóstej partii zadziałał detektor wykrywania fal hipnotycznych i wymuszono, by członek sztabu Karpowa przeniósł się na inne miejsce w dalszych rzędach widowni. W odwecie Karpow przestał podawać rękę przed rozpoczęciem kolejnych partii, co zostało ogłoszone na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Korcznoj odpowiedział założeniem okularów odblaskowych, które przeszkadzały w koncentracji przeciwnikowi. Ponadto do Baguio przybyła para hinduskich medytologów z sekty „Ananda marga”, którzy chcieli wyrwać Korcznoja spod hipnotycznych wpływów członka ekipy Karpowa. Niestety, okazali się oni terrorystami zamieszanymi w przynajmniej jeden zamach na hinduskiego urzędnika.

Władek lat 97 wysłuchał mojej relacji z dawnych lat z uwagą i brakiem zrozumienia w oczach. Wydawało mi się, że jest myślami gdzie indziej. Podeszłam do niego i pstryknęłam palcami przed nieobecną twarzą.

- Obudź, się, chłopaku!

Ocknął się, a potem włożył na nos odblaskowe okulary i już odtąd nie wiedziałam, z jakim zaangażowaniem uczestniczy w dalszej opowieści. No to po kilku minutach przerwałam monolog. Już po chwili dotarło do moich uszu ciche chrapanie powstańca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz