wtorek, 25 sierpnia 2015

K jak Kamiński ALFABET CIOCI ADELI - Konfident

– Rozszyfrowałam szpiega – wyszeptała konfidencjonalnie Malwina lat 92. – Znaczy wiem, jak się nazywa, ale nie wiem, który to. Może to jest nawet ciała siatka.

Lwinka najpierw zaciągnęła nas na podwórko kamienicy, w której od frontu mieścił się nasz sklep spożywczy, a potem obwieściła szokującą wiadomość. Informacja nami wstrząsnęła, ale zarazem zaciekawiła. Było tu tyle niedopowiedzeń, że od razu chciałyśmy roztrząsnąć sprawę.

– Jak to, który to? – Kunia lat 90 wraz z głosem podniosła brwi.
– Ciszej, tu się roznosi głos – syknęła Lwinka.
– To może ja zagłuszę wasze słowa modlitwą? – zaproponowała Gertruda lat 77.
– Czy jest to ktoś z naszego otoczenia? – zapytałam.
– Aniele Stróżu mój, ty zawsze przy mnie stój, rano, wieczór, we dnie, w nocy, bądź mi zawsze... – Trudzia zaczęła robić katolickie tło.
– Otacza nas ojczyzna – odpowiedziała cicho Lwinka.
– Nie rozumiem – rozłożyła szeroko ręce Pela lat 83.
– Angele Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna... – Trudzia przeszła na łacinę.
– Chcesz powiedzieć, że idzie ci o Polaka, ale znanego szerzej? – domyśliłam się.
– Polaków – prawie bezgłośnie odpowiedziała Malwina.
– Podaj nazwisko – zażądała Kunia.
– Dobry Jezu, a nasz panie, daj im wieczne zmiłowanie – pobożna dziewczyna lat 77 dostosowała się do kontekstu rozmowy, przerzucając się na inną katolicką klepankę.
– W końcu ilu ich podejrzewasz? A może jednego z nich? – zainteresowała się Dziunia lat 60.
– Kamińsssscccy – wysyczała Lwinka
– Panie, Boże Wszechmogący, ufając Twemu wielkiemu Miłosierdziu zanoszę do Ciebie moją pokorną modlitwę: wyzwól dusze Twych sług od wszystkich grzechów i kar na nie. Niech święci Aniołowie jak najprędzej zaprowadzą je z ciemności do wiekuistego światła, z karania do wiecznych radości. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
– Oni chyba jeszcze żyją... – przypuściła Pela.
– Jeden może nadawać prezesowi, drugi zaś prezesowi prezesów. Takie mam podejrzenia – wymamrotała Lwinka.
– Niech wszyscy dzięki czynią Panu za Jego Miłosierdzie, Za Jego cuda dla synów ludzkich, Bo nasycił tego, który jest zgłodniały, I łaknącego napełnił dobrami.
– Prezes prezesów? – zdziwiłam się. – O kogo chodzi?
– O papieża!
– No nie! – wrzasnęła Trudzia. – Za to ja modlić się nie będę!

W tym momencie uchyliło się jedno z okien i wychylił się Edmund lat 58.
– Czy wy baby możecie nie drzeć mordy? Nynać nie mogę!
– Nynać? – prychnęła Kunia. – Czy ty jesteś niemowlakiem?

Nie kontynuowałyśmy jednak głupiej rozmowy z Mundkiem, tylko wyszłyśmy na ulicę. Zrobiłyśmy to w dobrym momencie, bo akurat nadjechał furgon z piekarni i jak co dzień mogłyśmy nabyć świeże pieczywo z nocnego wypieku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz