sobota, 5 września 2015

N jak Napieralski ALFABET CIOCI ADELI - Nic

– Jest ktoś taki w polityce, o którym nie można niczego powiedzieć – oznajmiła Pela lat 83.
– Niczego dobrego? – dopytywała się Kunia lat 90.
– Niczego w ogóle.

Dziewczyny przyjęły słowa Peli beznamiętnie, przestępując z nogi na nogę oraz wypatrując przyjazdu furgonu z piekarni. Dla mnie jednak przestało liczyć się świeże pieczywo z nocnego wypieku, gdyż poczułam się bardzo zaintrygowana. Niby jak o człowieku nie można powiedzieć niczego? Dotąd nie poznałam jeszcze takiego osobnika. W końcu każdy miał jakąś wyróżniającą się plamę, a to na ubraniu, a to w życiorysie. Włosy w uszach, rozpięty rozporek, trzy dziurki w nosie. Grał na gitarze o dwóch strunach, zbierał paragony z warzywniaka, grał w rosyjską ruletkę pistoletem na wodę. Nosił warkoczyki pod pachą, charczał przez gwizdek od czajnika, łapał sny siatką od motyli. Tak, nie było wyjątku – każdy miał w sobie coś charakterystycznego. Kunia lat 90 była bezczelna jak diabli z Dzikiego Zachodu, Malwina lat 92 chorowała na świnkę cztery razu do roku, Gertruda lat 77 kradła filcowe obuwie z muzeów, żeby potem móc z czego spowiadać się przed proboszczem naszej parafii.

– Jestem zdania, że to niemożliwe – stwierdziłam z przekonaniem. – Każdy ma inny odbyt, a to już coś!
– Gówno zawsze jest takie samo – brnęła Pela.
Popatrzyłam na nią uważniej. Przyznam, że dotąd nie widziałam odbytu Peli. Nie zanosiło się, bym w ogóle miało to się stać. Pomijając ten dla wielu nieprzyjemny fakt okazywania sobie czekoladowego oczka, to zastanawiałam się, czy oprócz tego ma ona coś, co by odróżniało ją od innych.
– Gówno nigdy nie jest takie samo – powtórzyłam, ale już z mniejszą pewnością siebie. – Może być twardy stolec, sraczka, w najgorszym razie nawet sikawica.
– Pela, kim jest Pan Nic? – dopytała Kunia.
– Nic? To pan Napieralski.
– Jak to? – zdziwiła się Lwinka. – Był przecież przewodniczącym SLD.
– A wiesz, że ja nigdy nie modliłam się za niego? – Trudzia wydawała się być olśnioną.
– Trudno modlić się za Nic – Pela poczuła, że zaczyna znajdować poparcie dla swojej odważnej tezy.
– Dziś bycie przewodniczącym SLD to wielkie NIC – orzekła Lwinka. – Zresztą bycie kandydatem na senatora z ramienia PO to takie samo NIC.
– Chyba nie jesteś za PiS? – wykrzywiłam usta z niesmakiem.
– Napieralski byłby KIMŚ, gdyby wylądował na życiowym marginesie – stwierdziła Kunia. – Teraz, gdy stara się płynąć w głównym nurcie został panem NIC.
– A wiesz, że nigdy tak o tym nie myślałam?
– Jutro będzie niedziela – poinformowała nas Pela. – Trudzia, może jednak zmówisz modlitwę za pana NIC, by został w końcu panem KTOŚ?
– By różnił się choć odbytem – dosadnie powiedziała Kunia.
– Amen – spuentowałam.

Trudzia zrobiła głupią minę. Jej twarz odróżniała się od oblicza Peli, które promieniowało dumą i zadowoleniem. Po chwili wszystkie tak wyglądałyśmy, bo zza zakrętu wyłonił się dostawczak z piekarni i zaczęłyśmy żyć wizją smacznego śniadania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz