niedziela, 30 sierpnia 2015

L jak Lipiński ALFABET CIOCI ADELI - Lepiej

– Wstyd mi o tym mówić, ale mamy jednego parlamentarzystę, który utopił się w kobiecych kurwikach – stwierdziła szeptem Pela lat 83. – Przypomniało mi się, bo nasz proboszcz ostatnio bardzo przypomina posła Lipińskiego.

Zajmowałyśmy dwie pierwsze ławy w lewej nawie kościoła pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego na poznańskiej Wildzie. Oczekiwałyśmy na rozpoczęcie mszy świętej dla dzieci. Lubimy w niedziele omijać sumę, bo za dużo na niej ględzenia – po prostu za dużo w kazaniach polityki. Natomiast na mszy dla bachorów dużo jest interakcji, ponadto dzieci nie czują skrępowania przed zadawaniem jakichkolwiek pytań. Oczywiście nie na wszystkie kapłan prowadzący ceremonię odpowiada, ale na pewno wszystkie go zaskakują. „Czy ksiądz pod ornatem nosi halkę?”, „Dlaczego grzechem jest modlić się w trakcie robienia kupy, skoro mama mówi, że modlić się można zawsze i wszędzie?”, „Czy 7 grzechów głównych można zapisać w zeszycie na marginesie?”, „Co to jest erekcja i czy jest ona święta?”, „Czy Matka Boska Częstochowska miała kiedykolwiek w oczach kurwiki?”. To ostatnie wywołało w zeszłym tygodniu spory skandal, bo odprawiający ceremonię oburzony wikary przerwał mszę i przyłożył bezczelnemu bachorowi stojącą w zasięgu jego rozgniewanej ręki gromnicą. Złamał ją, przez co rodzic grzesznego dziecięcia został obarczony obowiązkiem zakupienia nowej świecy.

Myślę, że to wydarzenie skierowało dziś myśli Peli na kurwiki. Zresztą nie tylko jej, bo większość koleżanek natychmiast podchwyciła wątek. Wydaje się, że i w ich głowach kiełkował grzech wyartykułowany przez przypadkowego malca.
– Czy proboszcz spotyka się jeszcze z jakąś kobietą poza tobą? – Kunia lat 90 skierowała pytanie bezpośrednio do Gertrudy lat 77.
– On się ze mną nie spotyka – odrzekła urażona Trudzia. – To ja zaglądam na plebanię, by pomóc naszym duchownym w znoju codziennego życia. Robię im przepierkę, ceruję skarpety, krochmalę pościel.
– To ma kogoś na boku czy nie ma? – dociekała Malwina lat 92. – Gadaj, bo zaraz zacznie się msza!
– Proboszcz to święty człowiek.
– A może spotyka się z kimś spoza naszej katolickiej trzódki? – wierciłam dziurę w brzuchu.
– Nasz pasterz nie zapomina o zbłąkanych owieczkach.
– Hę? – zahęchała Wacia lat 81.
– Nawraca taką jedną z warkoczem – przyznała Trudzia. – Odważny kaznodzieja nie boi się wejść w grono wrogich światopoglądowo łajdaczek.
– Łajdaczek, powiadasz...
– On jej coś obiecuje? – indagowałam.
– To jakaś sekretarka – powiedziała Gertruda. – Proboszcz obiecał podnieść jej stan.
– Lipiński obiecał Beger stanowisko sekretarza stanu – przypomniała Pela.
– Kyrie, eleison. Chryste, eleison, Kyrie eleison – wyszeptała Kunia. – Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.

Nie dowiedziałam się jednak, o co chodziło Kuni, albowiem wyszedł ubrany w zielony ornat proboszcz i rozpoczął mszę.
Kilku szkrabów podbiegło do ołtarza, by w odpowiedniej chwili zadać kapłanowi podchwytliwe pytanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz