niedziela, 11 marca 2018

Missa nr 3/2018, czyli jak pregoreksja wdrapała się na ambonę


Dziewczęta bezceremonialnie taksowały mnie wzrokiem. Szacowały, ile tłuszczu mi przybyło, czy brzuszek się wypiął i stopy powiększyły. Zrobiło się cieplej, więc zmieniłam buty na wiosenne i to akurat utwierdziło koleżanki w przekonaniu o mojej ciąży. Nie było sensu tłumaczyć się, bo i tak by nie uwierzyły.

– Tej, nie przejmuj się, w boskim przybytku proboszcza będzie gorzej – pocieszała mnie dostatecznie dobra Kunia, która również tej niedzieli postanowiła towarzyszyć mi podczas niedzielnej sumy.
– Zawsze byłam płodna, ale nigdy nie uważałam tego za występek – żaliłam się. – A tu nagle takie zamieszanie…
– Tej, ale mi możesz chyba powiedzieć, kto był ojcem?
Jezus Maria! Nawet kochana Kunia mnie zdradziła!! I ona nie wierzyła, że skutek może objawić się bez przyczyny!!! Obracałam się w kręgu kobiet małej wiary. Dziewczęta nie dawały wiary cudom. Było mi przykro tym bardziej, że podświadomie czułam jak rosną mi stopy. Co było grane?

Przekroczyłyśmy próg wildeckiej świątyni. Czułam się jakbym weszła na czerwony dywan w Hollywood, bo wszystkie gały obmacywały moją wyjątkową kreację przygotowaną na przedwiośnie. Aż chciało mi się przycupnąć najbliższej wyjścia, ale Kunia pociągnęła mnie do ławki tuż pod amboną.
– Amen – sapnęłam siadając na twardym, poświęconym siedzisku. Wkrótce jednak musiałam znów powstać, bo proboszcz rozpoczął mszalną gimnastykę. Pociechą było, że naprzemiennie klęcząc, wstając i siadając, wierni z poznańskiej Wildy mniej się mną interesowali. Do czasu, albowiem w końcu nadszedł moment kazania.
– Błogosławione te, które są w stanie błogosławionym – rozpoczął duchowny, patrząc na mnie wymownie. – Ale podejrzane te błogosławione, które ukrywają ojca przed ludem bożym.
– To mi się nie podoba – odparłam podniesionym głosem.
– Błogosławieni cisi – odpalił kapłan.
– Ale nie ślepe – wrogo wtrąciła się Genowefa lat 61. – Wszystkie widzimy, że Adeli rosną stopy.
– Błogosławione w stanie błogosławionym – kontynuował proboszcz – które nie głodzą się. Pamiętajcie, żadnej pregorektyczce nie udzielę rozgrzeszenia! – ksiądz grzmiał z ambony.
– Tej – szepnęła Kunia – przecież on promuje twojego bloga.

Ależ tak! Kunia miała rację. Byłam BLOGOSŁAWIONA.
– Tej, ale powiedz w końcu, kto jest ojcem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz