środa, 26 maja 2010

Kryterium uliczne.

Kolarz nie jest samotny, bo ma kierownicę. Choć pracują na niego pedały, a on zadowala się zgrabną przerzutką, to swą nadzieję trzyma na mecie. Meta nie zawsze jest meliną, szczególnie, gdy na kolarza czeka na linii końcowej matka. Kierownica zawsze skieruje kolarza do matki.
Dziś Dzień Matki, takiej Ground Mother, którą chcę w sposób wyjątkowy uhonorować. Po kolarsku, czyli poetycko.

Jestem już starą babką, więc mogę pisać wiersze.

JA MAM ZMARSZCZKI WSZĘDZIE
nawet pod pachami.
- A ty, kicia?
(tak między nami)

Radzę, a nie ględzę,
oglądam seriale.
- Znasz los Isaury?
(pewnie wspaniale)

A tyłek kobiecy
skarbonce podobny
- Wrzuć tam oszczędność
(choć trochę drobnych)

Gdy jesteś już matką,
nie waż się oszczędzać.
- Seksij się ostro!
(to życia przędza)

Wracając do kryterium ulicznego, to najważniejsza jest twarz. Nie nogi, nie pośladki pracujące rytmicznie w czasie pedałowania, ale twarz. Ten grymas nieudawanej radości na twarzy kandydata na Prezydenta RP. Oblicze uśmiechniętego synka, który wsiądzie na rower i pojedzie wręczyć kwiatki mamuni.

Czy Korwin Mikke ma mamunię? Czy Bronisław Komorowski ma mamunię? Czy Andrzej Olechowski ma mamunię? Czy Waldemar Pawlak ma mamunię?

Pewnie ktoś z nich ma. Ale my, znaczy społeczeństwo, znamy tylko jedną mamunię. I dlatego ja dziś będę z ciekawością spozierać na ucieszoną twarzyczkę Jarosława Kaczyńskiego.

I zaprotestuję przeciw każdemu kto z tej nadobnej minki śmiać się poważy!
BO MATKA TO MATKA.

1 komentarz: