wtorek, 29 czerwca 2010

Wałęsak brazylijski.

Wleciał do mnie Władek lat 94. Zwykle to ja go zapraszam, lecz tym razem sam wykazał się inicjatywą. Wyraźnie był zaaferowany jakąś myślą, już od progu krzycząc, że ma ważną sprawę. Położyłam palec na ustach, zmuszając go do skupienia. Podkręciłam głośność i z gramofonu popłynęły czyste dźwięki jednej z sonat Domenico Scarlattiego. Zagłębiłam się w fotelu. Udawałam, że nie dostrzegam niezdrowej ekscytacji Władka lat 94. On na początku przestępował z nogi na nogę, ale potem w ślad za mną klapnął na kanapę. Wtedy mogłam przymknąć oczy i oddać duszę natchnionej muzyce.

Minął ostatni akord, otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Władek przysnął. Bałam się, że zacznie rzęzić swoim chrapakiem, więc podeszłam do terrarium, który pięknie urządziłam dla mego małego ulubieńca. Zakup pająka doradził mi Lucjan Kutaśko, który podczas swojego zadumanego rejsu spotkał przy brzegu prezydenta Wałęsę z wędką, zanętą oraz ochroniarzem w trzcinach. Pogadali o tych rybkach, co biorą, Brazylii grającej na Mundialu, a potem o czerwonej pajęczynie, która oplatała ojczyznę za czasów prezydentury pana Wałęsy. I tak Lucjan Kutaśko usłyszał o toksynie Tx2-6. Potem telefonicznie skonsultował się ze mną.

Ostrożnie położyłam pająka na ręce kanałowego bohatera. Długo nie czekałam. Lesio, bo tak ma na imię mój brazylijski wałęsak, był głodny. Nie myślałam jednak, że Władek ma bardzo delikatną skórę na nadgarstku. Zawył jakby był przeszyty serią ze schmeiserra.
- Co jest, do cholery?! - krzyknął Władek lat 94.
- Nie krzycz na Lesia. To nasze wyborcze bogactwo!
- Co?
- Patałachy 2010 stawiają na papizm.
- Tak, papy mają wychuchane.
- My w kampanii tomaszka 2015 zanegujemy papizm. Postawimy na priapizm!
- Priapizm? - zapytał zdziwiony powstaniec, obserwując spodnie, które zaczęły przypominać namiot cyrkowy.
- A właściwie z czym przyszedłeś, kochasiu?
- Eee... - zaczął Władek lat 94 - wydawało mi się, że zostawiłem u ciebie te niebieskie tabletki...

Taa..., pomyślałam. Nikt nie potrafi przyznać, że nie papy nas interesują. Szczególnie nieszczerzy są papiści, którzy choć wysysają każde słowo z ust rzymskiego papy, to sutanny maskują im namioty. Nawet Władek, z którego powstaniec był jak ta lala, też się certolił. Dlatego protestuję przeciw tym, którzy nie znajdują pieprzu w muzyce Scarlattiego. Albo u Beethovena, dla którego niejedna dama rozebrała się przy księżycowej sonacie.  

1 komentarz:

  1. Nie ma to jak suity Tchaikovsky'ego!
    Na przykład "Walc kwiatów".

    OdpowiedzUsuń