sobota, 11 września 2010

Władek lat 94 o mały włos by się udusił.

Już pierwszy sygnał był niepokojący. Mówiłam coś do Władka, a on w ogóle nie reagował. Zwykle zawzięcie się kłócił, gdy zwracałam mu uwagę na dziurawe skarpetki. Mawiał wtedy: „Adela, przecież mniej materiału idzie do pralki, więcej rzeczy wepchniesz do bębna i rzadziej będziesz robiła pranie. Zaoszczędzisz na prądzie, bo prasować też będziesz nieczęsto.” Odpowiadałam, że podobne przewiewy jak w skarpetkach musi mieć w głowie, co zwykle początkowało ostrą wymianę zdań. A dziś nic. Ja biadoliłam nad dziurawymi skarpetami, a on zajmował się dłubaniem w zębach, jak gdyby nigdy nic.

Denerwowała mnie ta dłubanina. Początkowo myślałam, że to z zazdrości o szczękę. Bo przecież ja mam dwie szufladki, a on nosi jeszcze 27 swoich zębów, ale nie, niesłusznie siebie obwiniałam. To było najzwyczajniej w świcie obrzydliwe. Denerwowała mnie ta jego flejtuchowatość. Wydłubywał z dziur resztki jedzenie, wyciągał z gęby wykałaczkę i pod światło sprawdzał zawartość tkwiącą na jej czubku. Władek lat 94 i jego higiena. Co za czubek!

I nagle zaczął się dusić. Łykał potężnymi haustami powietrze, co bardzo mnie zdziwiło, bo zwykle oddycha przez nos. Krzyknęłam, żeby wybiegł na balkon i czerpał świeże powietrze z ruchliwej ulicy w centrum dużego polskiego miasta, ale on tylko patrzył nieobecnie i rwanym głosem krzyczał: „Adela, nie mogę oddychać!”, „Adela, ja nic nie słyszę!”, „Adela, ratuj!”.

Za co, Panie, mnie tak doświadczasz?, pomyślałam. Przecież najgorsze dla kobiety jest, gdy podstarzały kochanek zejdzie w jej mieszkaniu. Jakimi grzechami sobie na to zasłużyłam? I wtedy uważnie spojrzałam na Władka. Błysk sprawił, że zrozumiałam, co się dzieje. Skoczyłam na jednej nodze do łazienki i po chwili wróciłam z małymi kosmetycznymi nożyczkami. Później zaczęłam wycinać gąszcz Władkowych włosków w jego nosie. Ten flejtuch po prostu nie dbał o higienę!

„Adela, Adela, już oddycham!”, cieszył się powstańczy baranek jak małe dziecko. „Adela, Adela, ale ja jeszcze nic nie słyszę!”. Pokonując obrzydzenie usunęłam mu dwa korki miodu z uszu. „Adela, Adela, ja ciebie kocham!” No to strzeliłam go w pysk i kazałam się wynosić. Zawsze będę protestować przeciw flejtuchom! A ja chciałam z nim zamieszkać!

2 komentarze:

  1. Adelo, nie sądzisz, że wasze wieczne kobiece przeczulenie na punkcie Ordnung'u zabija kreatywność? Nie rób tego brzdącu, łapki precz, baaa-czność!

    Dlatego protestuję przeciwko waszej nieprzemijającej, wstrętnej manii. Fe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę Manii nie tykać. Mania lat 71 była nie tylko skończoną pięknością, ale skończyła też dwa fakultety!

    OdpowiedzUsuń