piątek, 10 września 2010

Wiek ekspercki.

Żyjemy w Tysiącleciu, który należy do wszelakiej maści specjalistów. Objaśniają oni zawiłe sytuacje, by skierować nasze myśli na prostą autostradę półanalfabetyzmu. Po jakimś czasie pozostaje nam tylko rozdziawić gęby. A eksperckie tyrady trwają, trwają i nie mogą się zakończyć.

Wleciał kiedyś do mnie Władek lat 94.
– Adela, mam kamienie żółciowe. Lekarz chce mnie wysłać na operację. Trochę się boję.
– Pokrzywa.
– Że co?
– Pij wywar z pokrzywy.
No i Władek lat 94 pozbył się kamieni żółciowych.

Zaczepiła mnie Genowefa lat 61 z sąsiedniej klatki.
– To jak, pani Adelu, w wyborach parlamentarnych głosujemy na PO?
– PO krzywa.
– Jak?
– PO krzywa.
– Pani znowu lewicuje?!

Zenobia lat 52 z naprzeciwka przysłała do mnie córkę, Kaśkę lat 27, bym coś poradziła na jej rozterki duchowe.
– On mnie kocha, lubi, czy szanuje?
– Pokrzywa!
– Nie chce? Nie dba? Żartuje?
– Co czujesz?
– Parzy mnie.
– I o to mu chodzi! Normalnie, pokrzywa.

Kaśce lat 27 też o to chodziło, ale fama poszła, że weszłam w wiek ekspercki. I tu na swojej ulicy doradzam. A co do perspektywy szerszej, czyli polityki, to gajowy Marucha wszedł w pokrzywy i cha szcze. Znaczy szcza. Ale po wywarze z pokrzyw to zrozumiałe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz