poniedziałek, 1 sierpnia 2011

MAKABRESKI LETNIE: cz. 15 „Echo”.

Marianna lat 83 preferowała miski ustępowe z półeczką. Przy załatwianiu potrzeby naturalnej nic nie chlupotało, ani nie pryskało ją w pupę. Zawsze miała niemiłe skojarzenia, że coś potwornie brzydkiego i cuchnącego piętnuje ją od samego rana. Marianna najczęściej wypróżniała się rano.
Pewnego razu wnuk Marianny postanowił zrobić jej niespodziankę. Przeznaczył pokaźną sumę na wyremontowanie sanitariatów babci. Postanowił wyremontować zarówno jej łazienkę, jak i ubikację. Kobieta doceniła starania kochanego chłopca, oponowała jednak tylko przy zamianie miski ustępowej. Wnuk jednak postawił na swoim, wymieniając wannę, umywalkę oraz zmieniając konstrukcję klozetu, instalując spłuczkę w ścianie, a miskę ustępową wieszając. Marianna była nieco przestraszona, bo jak mieć toaletę, która nie stoi, ale wisi. Najbardziej jednak niepokoiło ją to, że nie miska nie miała półeczki.

Gdy remont dobniegł końca, a zadowolony z siebie wnuk pożegnał się, wtedy Marianna postanowiła z bliska zaznajomić się z nowościami. Pomacała nowe baterie, poślizgała się na nowych płytkach ceramicznych w najbardziej modnym tego sezonu deseniu, potem podeszła do feralnej miski ustępowej. Otworzyła klapę i natychmiast przypomniało jej się dzieciństwo. Patrzenie w studnię, wypowiadanie najskrytszych życzeń i przepowiadanie przyszłości.

Marianna postanowiła wypróbować miskę ustępową, składając w jej czeluści życzenia. Na początek zażyczyła sobie większej emerytury. Życzenia natury materialnej są najłatwiejsze i najmniej ważkie, więc Marianna zaczęła od najniższego stopnia trudności. Traf chciał, że tego samego dnia przyszedł listonosz. Przyniósł emeryturę z dodatkiem waloryzacyjnym. Kobieta z radością przyjęła gotówką z rąk listonosza i wróćiła do toalety. Popatrzyła z nowym zainteresowaniem na klozet.

Całą noc spędziła na wymyślaniu sensownego życzenia. Z dzieciństwa wiedziała, że nie warto Losowi zawracać głowy byle czym. Dlatego miała nad czym myśleć. W końcu Marianna doszła do wniosku, że jedyna rzcez, która jest warta zachodu to miłość.
Rano wstała rześka i pełna werwy. Z nadzieją wykonała kilka rutynowych działań, zrobiła sobie i zjadła śniadanie, przebrała się, zasłała łózko. W końcu nastał czas, by działać.

Marianna przedmuchała wodę i w końcu jej oczom ukazała się czeluść długiej rury kanalizacyjnej. Wypowiedziała swe życzenie, które jednak wróciło do niej echem. Życzenie nie mogło wracać, bo nie miało wówczas szans na powodzenie. Marianna postanowiła się wychylić. Przytrzymała się dłońmi za krawędź miski ustępowej i zanużyła się w mroku. Po chwili ponownie wystękała swoją prośbę. Życzenie zagłębiło się w rurze, już nie powracając do kobiety. Niestety, Marianna już się nie wydostała z klozetu. Utknęła w misce i wyzionęła ducha w stanie szczęścia i spełnienia.

Po trzech dniach zastał ją w tej pozie wnuk. Zadzwonił po Policję, ta po kartkę i lekarza, który stwierdził zgon, a na koniec po hudraulika, który pomógł wykleszczyć kobietę z toalety. Był nim Józef lat 65, który za trzy dni miał przejść na emeryturę. Okazało się, że znał Mariannę. Jako dziecko podkochiwał się w powabnej i pięknej dwudziestokilkulatce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz