piątek, 25 listopada 2011

Pener.

Władek lat 95 zadzwonił do mnie z samego rana, zapowiadając, że ma dla mnie niespodziankę. Fiu fiu, gwizdnęłam pod nosem. Takie sytuacje zdarzają się niesłychanie rzadko, więc z niecierpliwością czekałam na odwiedziny powstańca. Pojawił się równo o 12, czyli w porze, kiedy zazwyczaj siadamy do drugiego śniadania.

– Adela, zapuszczam penera! – krzyknął od progu.
– Co proszę?
– Penera!
– Jakiego penera? – zdziwiłam się.

Owszem, wiedziałam, że w gwarze poznańskiej pener oznacza pijaka i żula w jednym, ale nie miałam pojęcia, dlaczego powstaniec chce go wpuścić. I dokąd. Najpierw jednak musiałam ustalić co innego.

– Władku, odkąd posługujesz się gwarą poznańską?
– Od momentu, gdy postanowiłem zapuścić penera.
– Chyba wpuścić. Ale muszę cię uprzedzić, ja takich typków nie wpuszczę w swoje progi.
– Czy ty mnie słuchasz? Ja zapuszczam penera.
– Chcesz się sam spenerzyć?
– Trochę tak… – ukontentowany powstaniec uśmiechnął się pod nosem.
– Przestaniesz się myć? Zaczniesz się upijać bez umiarkowania? Będziesz kląć? Zamieszkasz pod mostem?
– Nie.
– Hę?
– Adela, ty też hęchasz! – uradował się AK-owiec.
– Mieszasz mi w głowie, to potem hęchać zaczynam! Co chcesz zrobić? Wyjaśnij mi! Ale już! – wrzasnęłam.
– Zapuszczam wąsa.
– Wąsa?
– Penera.
– O kurka!
– Wraca moda na penera – wyjaśnił mój druh. – Ja lubię być na bieżąco. A teraz krzykiem elegancji jest pener.
– Jeżeli zapuścisz penera, to wstępu do mnie nie będziesz mieć. Zapamiętaj to sobie!
– Co ci się w zapuszczaniu penera nie podoba?
– Wszystko!

I po tym przemówieniu wyszłam do drugiego pomieszczenia, by nie być świadkiem, jak Władkowi pod nosem rośnie pener.

2 komentarze:

  1. Jeśli pener, to wąsy - to Kempa chyba robi za brodę. Brawo, ciociu Adelo!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Beaty Kempy to kawał. Kawał brody czy kawał z brodą?

    OdpowiedzUsuń