wtorek, 22 listopada 2011

To, co mam pod spódnicą.

Uważam się za osobę bardzo szczęśliwą. A to wszystko dlatego, że nie mam już swoich zębów. Żaden ból nie świdruje mojej czaszki, nie wzdrygam się na widok stomatologicznych narzędzi, światło skierowane prosto w oczy kojarzy mi się tylko ze scenami filmowymi pokazującymi śledztwa z minionych (oby!) epok.

Inaczej jest z Władkiem lat 95, który kilka kikutów ma załatanych szlachetnymi kruszcami. Trzeba przyznać, że powstaniec ma tę odrobinę estetycznego wyczucia i złotem oraz srebrem łatał jedynie szóstki i siódemki. Twierdził, że to prawie taka sama lokata jak jedynki, a przynajmniej nikogo nie oślepia błyskiem kruszca.

Nie poruszyłabym tematu wnętrza gębowego AK-owca, gdyby nie sytuacja przy drugim śniadaniu, kiedy powstańcza plomba się poluzowała. Władek poczuł na języku ciało obce, które spontanicznie wypluł na talerzyk. Widok był okropny, dźwięk był okropny, sytuacja była fatalna. Tym bardziej, że grudka złota odbiła się od spodeczka od kawy i zniknęła za krawędzią stołu.
Władek błyskawicznie znalazł się pod stołem.

– Mój drogi, tylko nie zaglądaj mi pod spódnicę!
– No co ty, Adela! Ja złota szukam!
– Co proszę? – żachnęłam się. – Uważasz że to, co posiadam poniżej blatu stołu jest bezwartościowe?
– Adela, zejdź na dywan. Masz dobre oczy. Razem szybciej znajdziemy!
– Ty mnie nie zbałamucisz, Anonimowy Kobieciarzu! Nie będę tarzała się z tobą na dywanie! Mam swoją godność – dodałam dumnie.
– 14 lat temu wydałem na tę plombę dwie emerytury! A wiesz, jak bardzo kurs złota poszedł do góry? Pomóż mi znaleźć.
– Przychodzisz codziennie na drugie śniadania, dostajesz ciepłą kawę i coś słodkiego. I jeszcze ci mało! Chcesz mnie poniżyć!
– Hę?
– Ile razy mam ci mówić, żebyś nie hęchał!
– Ja chcę cię poniżyć?
– Najpierw zestawiasz moje doły ze złotem, deprecjonując je i stawiając na kruszec, a potem poniżoną chcesz wykorzystać na dywanie! Mam tego serdecznie dość!
– Jest! Nareszcie!
– Co ty robisz na moim dywanie?!

Pochyliłam się, by zerknąć pod blat. Zobaczyłam Władka, który studiował swoją polisę ubezpieczeniową i druk napisany drobną czcionką. W ręku trzymał kulkę kruszcu. Wściekła zaprotestowałam, mocno ściskając kolana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz