poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Amnestia.

Chciałam napisać dysertację. Niestety, na moją prośbę, by kobiety zainteresowane autoerotyzmem przesłały mi opisy swych złych doświadczeń ze samą sobą nie dostałam odpowiedzi. Ludzie są wsobni. Myślą tylko o własnej wygodzie, a babkom o naukowych inklinacjach utrudniają drogę. Figlarki niedobre! O mężczyznach nie wspomnę, bo to jeszcze gorsze gagatki.

W związku z brakiem odzewu na masturbację zajęłam się innym palącym problemem, mianowicie emeryturami. W tym celu zaprosiłam do siebie na poważną dysputę kilka swoich leciwych koleżanek. W salonie siedzieliśmy w sześcioro: była Malwina lat 92, Kunia lat 90, Elwira lat 77, rodzynek męski Władek lat 96 oraz ja. Po chwili doszedła do nas najważniejsza persona, czyli huncwot 2015. Obibok i hultaj, ale przy tym mój krewniak i pierwszy oficjalny kandydat na urząd prezydenta w 2015 roku.

– Rząd kręci się w kółko – powiedziałam, otwierając dyskusję na temat emerytur.
– Premier goni swój ogon – poparł mnie Władek. – To obróci się przeciw niemu – ostrzegł powstaniec.
– Problem jednak istnieje – odpowiedziałam. – Spotkaliśmy się nie po to, by psioczyć, lecz coś wymyślić.
– Ja już niedługo umrę – obwieściła Malwina.
– A mnie bolą pięty. Kupiłam sobie nowe trzewiki...
– Mówimy o emeryturach! – przerwałam Elwirze.
– Mamy w kraju za mało młodych – słusznie zdiagnozowała sytuację Kunia – musimy inaczej zdefiniować młodość, by było w tym zbiorze lepiej.
– Ale to już robi premier! – wtrącił się Władek. – Wziął się za te zbiory, zbir paskudny!
– A co ty sądzisz, prezydencie in spe? – spytałam.
– Ratunek dla ojczyzny emeryckiej widzę w więzieniach.
– Że co?! – krzyknęły razem Kunia, Malwina i Elwira.
– Hę? – zawtórował po swojemu hęhacz lat 96, czyli Władek.
– Co ty nie powiesz? – zareagowałam bezwiednie.
– Pedofile, mordercy, gwałciciele, oszuści, czciciele szatana, złodzieje, oni muszą zapracować na emerytury – odpowiedziała głowa państwa już za lat 3. – Ponadto ekshibicjoniści, kibole z grzechem rozboju na karku, naciągacze, kolaboranci...
– Kolaboranci? – AK-owcowi zaświeciły się oczy. – To oni jeszcze żyją?
– Właśnie, niech zapracują na emerytury dla nas! – wzburzył się huncwot. – Dla mnie! – dodał na koniec.

Zapadła pełna skupienia cisza. Trochę bałyśmy się pobierać pieniążki z pracy rąk pedofila czy innego ekshibicjonisty, ale pecunia non olet. Ale dziś i tak wszystko zależy od premiera.
Przynajmniej wiedziałyśmy, co obiecał prezydent za lat 3. I w tym nadzieja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz