Chciałam napisać dysertację. Niestety, na moją prośbę, by kobiety zainteresowane autoerotyzmem przesłały mi opisy swych złych doświadczeń ze samą sobą nie dostałam odpowiedzi. Ludzie są wsobni. Myślą tylko o własnej wygodzie, a babkom o naukowych inklinacjach utrudniają drogę. Figlarki niedobre! O mężczyznach nie wspomnę, bo to jeszcze gorsze gagatki.
W związku z brakiem odzewu na masturbację zajęłam się innym palącym problemem, mianowicie emeryturami. W tym celu zaprosiłam do siebie na poważną dysputę kilka swoich leciwych koleżanek. W salonie siedzieliśmy w sześcioro: była Malwina lat 92, Kunia lat 90, Elwira lat 77, rodzynek męski Władek lat 96 oraz ja. Po chwili doszedła do nas najważniejsza persona, czyli huncwot 2015. Obibok i hultaj, ale przy tym mój krewniak i pierwszy oficjalny kandydat na urząd prezydenta w 2015 roku.
– Rząd kręci się w kółko – powiedziałam, otwierając dyskusję na temat emerytur.
– Premier goni swój ogon – poparł mnie Władek. – To obróci się przeciw niemu – ostrzegł powstaniec.
– Problem jednak istnieje – odpowiedziałam. – Spotkaliśmy się nie po to, by psioczyć, lecz coś wymyślić.
– Ja już niedługo umrę – obwieściła Malwina.
– A mnie bolą pięty. Kupiłam sobie nowe trzewiki...
– Mówimy o emeryturach! – przerwałam Elwirze.
– Mamy w kraju za mało młodych – słusznie zdiagnozowała sytuację Kunia – musimy inaczej zdefiniować młodość, by było w tym zbiorze lepiej.
– Ale to już robi premier! – wtrącił się Władek. – Wziął się za te zbiory, zbir paskudny!
– A co ty sądzisz, prezydencie in spe? – spytałam.
– Ratunek dla ojczyzny emeryckiej widzę w więzieniach.
– Że co?! – krzyknęły razem Kunia, Malwina i Elwira.
– Hę? – zawtórował po swojemu hęhacz lat 96, czyli Władek.
– Co ty nie powiesz? – zareagowałam bezwiednie.
– Pedofile, mordercy, gwałciciele, oszuści, czciciele szatana, złodzieje, oni muszą zapracować na emerytury – odpowiedziała głowa państwa już za lat 3. – Ponadto ekshibicjoniści, kibole z grzechem rozboju na karku, naciągacze, kolaboranci...
– Kolaboranci? – AK-owcowi zaświeciły się oczy. – To oni jeszcze żyją?
– Właśnie, niech zapracują na emerytury dla nas! – wzburzył się huncwot. – Dla mnie! – dodał na koniec.
Zapadła pełna skupienia cisza. Trochę bałyśmy się pobierać pieniążki z pracy rąk pedofila czy innego ekshibicjonisty, ale pecunia non olet. Ale dziś i tak wszystko zależy od premiera.
Przynajmniej wiedziałyśmy, co obiecał prezydent za lat 3. I w tym nadzieja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz