piątek, 20 stycznia 2017

Bzi bzi

Siedziałam przed telewizorem i oglądałam flagowy program telewizji publicznej, czyli Wiadomości rozpoczynające się codziennie o godzinie 1930. Właśnie pokazywali wypowiedź pani premier. Beata Szydło jak zwykle uderzała w tony emocjonalne, zupełnie nie przejmując się racjonalną stroną wypowiedzi. Przyznaję, że nawet jej broszka była zawstydzona.

– Czy ty masz bzi bzi? – nie wytrzymałam.
– Co to znaczy bzi bzi? – zdziwiła się premiera, jak chcą widzieć głowę rządu nie tylko polskie feministki.
– Jesteś premierą i nie wiesz, co to bzi bzi? – tym razem ja byłam zaskoczona. – Jakie ty masz kompetencje?
– A co to są kompetencje?

Zdenerwowana zmieniłam kanał, naciskając na przypadkowy guzik na pilocie. Moim oczom ukazała się spokojna panorama wielkiego miasta w centrum kraju pokrytego grubą warstwą smogu. Ludzie mieli maski na twarzach. Nie protestowali przed sejmem, bo bali się zatrucia. Szybko znikali z ekranu telewizora. Z mojego podobnie, albowiem po chwili automatycznie obraz wrócił na program pierwszy.

– Co jest do cholery?!
– Co to znaczy, że jestem premierą? – upierdliwie indagowała pani Beata.
– Dla prezesa Polski każda kobieta jest premierą – odrzekłam zjadliwie.
– A jak z tym powiązać to twoje bzi bzi?
– Pomyśl – stwierdziłam bezlitośnie.

Wstałam z fotela, podeszłam do gniazdka, z którego wyjęłam wtyczkę od telewizora. Beata Szydło natychmiast zgasła.
Wróciłam na fotel i zaczęłam rozmyślać, jak zwalczyć polskie bzi bzi. Jak jemu odciąć prąd. Jak skotłować posłuszne elektrony. Jak pobudzić neutrony do zajęcia stanowiska. Wreszcie, jak rozbić jądro Kaczyńskiego.
Ponownie wstałam z fotela. Podeszłam do szkatułki schowanej w sprytnej skrytce pod podłogą, gdzie przechowywałam rodową biżuterię. Nie interesowały mnie tym razem próby złota, ilości karatów i inne pierdoły. Szukałam określonego rodzaju ozdóbek. Grzebałam długo aż wreszcie wyciągnęłam misternie wykonaną ze złota broszkę. Rozchyliłam podomkę i przypięłam ją do stanika.
W tym momencie zadzwonił dzwonek. Zaskoczył mnie ten dźwięk, więc nawet nie okrywając się podeszłam do drzwi. Za progiem stał Władek lat ho ho, a może nawet więcej.

– Jaka brocha taka locha – rzekł pożądliwie. – Rozpiąć cię?
– Czy ty masz bzi bzi?!
Po czym gwałtownie zatrzasnęłam drzwi przed nosem podwójnego AK-owca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz