środa, 18 stycznia 2017

Ordynacja ogonkowa

Wszystkim w okolicy wiadomo, że o świcie ustawiamy się w ogonku przed sklepem na dole, oczekując na przyjazd furgonu z piekarni, który załadowany jest świeżym pieczywem z nocnego wypieku. Dotąd kolejka tworzyła się w sposób naturalny, znaczy ta z nas, która przychodziła pierwsza, stawała na czele tuż przed drzwiami sklepu. Reszta dziewczyn tworzyła ludzkiego węża zgodnie z momentem dojścia do ogonka. Ale dziś usłyszałyśmy o nowym pomyśle.

– Nie powiem, skąd nadeszła instrukcja, ale nasz kochany ksiądz zadeklarował, że ją pobłogosławi – poinformowała Gertruda lat 77, która była zausznicą proboszcza parafii pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego na poznańskiej Wildzie.
– Ale o co cho? – spytała Kunia lat 90, która skracała końcówki słów, gdy od czasu do czasu boleśnie odczuwała brak stanu napięcia przedmiesiączkowego.
– Na czele kolejki będzie można ustawić się najwyżej dwa razy w miesiącu.
– Chwała Bogu, że zwykle nas tu stoi więcej niż 15 – odetchnęłam z ulgą.
– No właśnie, a co będzie, jeżeli przed innym sklepem ustawiać się dziś tylko po na przykład osiem dziewczyn? – dociekała Malwina lat 92. – Wychodzi z tego 16 dni. Co z pozostałymi 15?
– Ordynacja ogonkowa ma w takim wypadku łączyć kolejki sprzed różnych sklepów – przybliżała nam pomysł Trudzia – ale jest jeden warunek. Otóż kolejki będzie można kojarzyć tylko z różnych dzielnic.
– Co za chu proje! – Kunia była zdegustowana.
– Czyli do tego tutaj wildeckiego sklepu, mogliby przeflancować do dziewczęta z Naramowic?
– Nawet z Nowolipek.
– To rodzi poważne ryzyko – Pela lat 83 włączyła się do dyskusji. – Słyszałam o dziewczynie z Łazarza, która na początku każdego miesiąca wykupuje z okolicznych sklepów prezerwatywy o smaku malinowym. Gdyby zjawiła się u nas, w sytuacji jakiejś epidemii, która by nas pokotem położyła do łóżek, wtedy perwersyjne odium spadłoby na nas.
– Ku mać! – zaklęła Kunia. – W jakim szalo łbie rodzą się takie pomy?
– Kto ma kojarzyć ogonek do ogonka? – dociekałam.
– Ksiądz proboszcz dostał cynka od biskupa – wygadała się Trudzia. – Biskup dowiedział się od arcybiskupa, ale skąd purpurat, tego akurat nikt w naszej parafii nie wie.
– To może być główny swat w Polsce... – przypuściła milcząca dotąd Elwira lat 69.
– Ten, który jeszcze nie wylądował? – spytałam, nawiązując do wczorajszej dyskusji.

Żadna z przyjaciółek nie odpowiedziała na to. Czarne myśli owładnęły nasze głowy i nawet świt nie przegnał smogu przyszłych wydarzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz