wtorek, 3 kwietnia 2018

Bardzo pod koldrą


Pewnego razu, znaczy wczoraj i przedwczoraj, za siedmiona górami, siedmioma lasami i siedmioma rzekami, a dokładnie na poznańskiej Wildzie, żyłam, byłam i się byczyłam. Wlazłam pod kołdrę i z przerwą na dwa wyjścia do kościoła, zastanawiałam się nad sobą. Co jakiś czas uchylałam pierzynę, by zaczerpnąć oddechu i w świeższej aurze wymyślić nowe punkty planu na siebie.

Konferowałam sama ze sobą. Ja Adela versus ja ciotka. Nie była to łatwa dyskusja, bo ciotka kluczyła, tworzyła miraże i fantasmagorie, a Adela starała się być w swej uczciwości niemal brutalną. Z sesji pod-kołderkowej wyszłam poobijana, z licznymi zadrapaniami oraz odleżynami. Warto było, bo lepiej poznałam swoje wykręty i słabe punkty w twierdzy, w której ukrywałam się przed faktami.

Ciotka momentami stawała się nieprzyjemna, chcąc opryskliwością zniechęcić interlokutorkę do przedstawiania kolejnych niewygodnych konkretów, natomiast Adela parła do założonego celu w sposób bezkompromisowy. A potem nagle zamieniłyśmy się rolami, by poznać argumentację drugiej strony. Bitwa rozgorzała na nowo. Tym razem w pięty poszło tej bardziej pyskatej. Pojawiły się nowe szramy, siniaki i obicia.
W końcu jednak doszłyśmy do kilku konkluzji. Oto one:

1.      Nie trwonić osobistego poczucia humoru, tylko gromadzić jego zapasy na czarną godzinę;
2.      Nie kochać tylko siebie samej, bo to prowadzi do monotonii i nudy w łóżku, czyli skazać osobę drugą na uciążliwe towarzystwo – niech ten ktoś się zamartwia;
3.      Jedynym dopuszczalnym nałogiem może być pisanie; zakupy, dopalacze i namiętne chodzenie do muzeów jest absolutnie wykluczone i zabronione;
4.      Wyłączną możliwością wydawania pieniędzy jest ich wcześniejsze uciułanie (uwaga: zacerować wszystkie skarpety);
5.      Jeśli bluzgać, to tylko smakując przekleństwa (w tym wypadku dopuszczone jest mlaskanie);
6.      Wierzyć w Boga, którego nie ma oraz nie wierzyć w mamonę, jeśli się pojawi;
7.      Jeść długo i powściągliwe, przeliczając 60-sekundowe żucie jednego kęsa pożywienia na pół metra jelita cienkiego;
8.      Bać się wariatów, wariować na punkcie poezji, piękna i wrażliwości, nie zadawać się z węglarzami i ślusarzami;
9.      Gwizdać na piłkarzy, podziwiać rugbistów, szanować warcabistów;
10.  Odsuwać czarną godzinę na jak najdalszą przyszłość, wtedy do tego czasu uda się zgromadzić kupę śmiechu.

Mój pod-kołderkowy dekalog wypadł bardzo. Nawet bardzo, bardzo. Teraz nastąpi część trudniejsza, czyli jego wdrażanie. Ale przy porozumieniu Adeli i ciotki będzie to pestka.

2 komentarze: