Pewnego razu, znaczy wczoraj i przedwczoraj, za
siedmiona górami, siedmioma lasami i siedmioma rzekami, a dokładnie na
poznańskiej Wildzie, żyłam, byłam i się byczyłam. Wlazłam pod kołdrę i z
przerwą na dwa wyjścia do kościoła, zastanawiałam się nad sobą. Co jakiś czas
uchylałam pierzynę, by zaczerpnąć oddechu i w świeższej aurze wymyślić nowe
punkty planu na siebie.
Konferowałam sama ze sobą. Ja Adela versus ja ciotka.
Nie była to łatwa dyskusja, bo ciotka kluczyła, tworzyła miraże i fantasmagorie,
a Adela starała się być w swej uczciwości niemal brutalną. Z sesji
pod-kołderkowej wyszłam poobijana, z licznymi zadrapaniami oraz odleżynami. Warto
było, bo lepiej poznałam swoje wykręty i słabe punkty w twierdzy, w której
ukrywałam się przed faktami.
Ciotka momentami stawała się nieprzyjemna, chcąc
opryskliwością zniechęcić interlokutorkę do przedstawiania kolejnych
niewygodnych konkretów, natomiast Adela parła do założonego celu w sposób bezkompromisowy.
A potem nagle zamieniłyśmy się rolami, by poznać argumentację drugiej strony.
Bitwa rozgorzała na nowo. Tym razem w pięty poszło tej bardziej pyskatej.
Pojawiły się nowe szramy, siniaki i obicia.
W końcu jednak doszłyśmy do kilku konkluzji. Oto
one:
1. Nie
trwonić osobistego poczucia humoru, tylko gromadzić jego zapasy na czarną
godzinę;
2. Nie
kochać tylko siebie samej, bo to prowadzi do monotonii i nudy w łóżku, czyli
skazać osobę drugą na uciążliwe towarzystwo – niech ten ktoś się zamartwia;
3. Jedynym
dopuszczalnym nałogiem może być pisanie; zakupy, dopalacze i namiętne chodzenie
do muzeów jest absolutnie wykluczone i zabronione;
4. Wyłączną
możliwością wydawania pieniędzy jest ich wcześniejsze uciułanie (uwaga: zacerować
wszystkie skarpety);
5. Jeśli
bluzgać, to tylko smakując przekleństwa (w tym wypadku dopuszczone jest
mlaskanie);
6. Wierzyć
w Boga, którego nie ma oraz nie wierzyć w mamonę, jeśli się pojawi;
7. Jeść
długo i powściągliwe, przeliczając 60-sekundowe żucie jednego kęsa pożywienia na
pół metra jelita cienkiego;
8. Bać
się wariatów, wariować na punkcie poezji, piękna i wrażliwości, nie zadawać się
z węglarzami i ślusarzami;
9. Gwizdać
na piłkarzy, podziwiać rugbistów, szanować warcabistów;
10. Odsuwać
czarną godzinę na jak najdalszą przyszłość, wtedy do tego czasu uda się zgromadzić
kupę śmiechu.
Mój pod-kołderkowy dekalog wypadł bardzo. Nawet
bardzo, bardzo. Teraz nastąpi część trudniejsza, czyli jego wdrażanie. Ale przy
porozumieniu Adeli i ciotki będzie to pestka.
Nie odsuwać!
OdpowiedzUsuńMieć z głowy!
Czuwaj!
Spasiba bolszoje, Piotrusiu Panie :)
Usuń