– Proszę księdza, proszę księdza – Lwinka
zaczepiła wikarego, który akurat przeciągał się przed kościołem pod wezwaniem
Zmartwychwstania Pańskiego na poznańskiej Wildzie – widzę, że ksiądz się
wyspał.
– Bóg zapłać – odrzekł kapłan, przecierając
zaropiałe oczy.
– Czy Wielkanoc swoje niepowtarzalne piękno
czerpie z zachowań jedynie synów kościoła?
– Dlaczego tak uważasz, córko? – dziwne pytanie
niemal stuletniej Lwinki zaskoczyło duchownego.
– Bo w takiej Andaluzji, proszę wikarego, podczas
świątecznej procesji tylko dziady zakładają na łby niebieskie kaptury.
– Blue Ku-Klux-Klan? – zdziwiła się Kunia.
– Na Sycylii noszą za to białe worki z otworami na
oczy – zauważyłam. – Nawet chłopy przystojnie wyglądają w swych szkarłatnych
płaszczach i zamaskowanych, podejrzanych facjatach.
– W Polsce wierni mają odkryte głowy – zauważył
błyskotliwie wikary.
– Może i nasi świecą glacami – zgodziła się Lwinka
– ale za to trącają się jajeczkami.
– Jak to trącają się jajeczkami?
– Ja też nie potrafię przejść obojętnie obok
budzących się inicjatyw – stwierdziłam. – Wiosna szykuje kobietom wiele
niespodzianek.
– Dodajmy, że okropnych – wsparła mnie Kunia. –
Wręcz potwornych.
– A ja nadal nie rozumiem – duchowny po raz
pierwszy tego dnia otworzył szeroko oczy. – O co chodzi z tymi jajeczkami?
– Idzie o to, że kobiety są skrzywdzone. Nawet same
wstąpić do nieba nie mogą – wyrzucała Lwinka.
– Ależ mogą – zaprzeczył ksiądz, po czym wskazał
ręką na kościelne wrota. – Zapraszam.
– Nie mogą – upierałyśmy się. – Mamy jedynie prawo
do wniebowzięcia. Rozumie wikary? Nas się bierze! Same nie możemy wejść.
– Ech, to pusta dialektyka… – słabo bronił się
kapłan.
– Widział ksiądz kobietę, która by się trącała?
– Nie widziałem – wikaremu z trudem przeszły przez
gardło słowa prawdy.
– I dlatego my się wam odegramy – przyobiecała Lwinka.
A potem obróciłyśmy się na pięcie i oddaliłyśmy
się, by w odosobnieniu przygotować na jutro mokry plan zemsty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz