środa, 4 kwietnia 2018

Nowalijki


Urodziłyśmy się tak dawno, że nie pamiętamy własnych dziadków, rodziców, a nawet dzieci, o ile któraś z nas nie zdecydowała się na ten głupi poryw w przeszłości. dlatego też musiałyśmy być nieufne wobec suplementów zdrowia. „Pani, kup Złamaną strzałę, łykaj ją na czczo, a dwunastnicy będzie że hej!”, mówiła reklama.
Przyznam szczerze, że bez Złamanej strzały, moja dwunastnica jest w tak świetnej formie, że siedzi cicho, a ja nawet nie potrafię jej umiejscowić. Naprawdę, nie wiem, gdzie dwunastnica się ukrywa: w głowie czy może chce pójść mi w pięty. Ja żyję sobie, dwunastnica też jakoś przędzie, to co ma się rozwijać (mózg, ośrodek głupoty pod sercem oraz dupa) się rozwija, a to co ma się kurczyć (do jasnej ciasnej, chyba nic się nie kurczy!), to się kurczy. Nie musimy pamiętać o zdrowiu, bo ono jest, a myślenie o chorobie tylko ją przywołuje.

– „Jedz, córeczko, witaminki, to będziesz piękna”, mówiła moja mamusia – przyznała się Trudzia.
– A jużci! – skomentowała dostatecznie dobra Kunia.
– Jakie jużci?
– Gertrudo, masz mnóstwo wdzięku, ładnie kręcisz zadem, ale piękna nie byłaś, nie jesteś i nie będziesz! Witaminy nic tu nie mają do rzeczy.
– Oj, na pewno będziesz – gasiłam pożar w zarodku, zwracając się do zaatakowanej bezpardonowo przez Kunię zausznicy księdza proboszcza. – Będziesz, wszystko mi mówi, że będziesz. I ptaki to ćwierkają, i drewniany krzyż przydrożny, i betonowy bruk pod butami. Uspokój się, na pewno będziesz jeszcze kiedyś piękna. Masz w końcu tylko 77 lat. Wszystko przed tobą.
– Ona zawsze mnie sekowała – chlipała Trudzia. – Sekutnica!
– Mam więcej lat niż Trudzia, a mimo to wolę leczo – rzuciła nowym wątkiem dobra Malwina. – Niech tylko nabędę świeże pieczywo z nocnego wypieku, to nałożę go sobie na głęboki talerz. Unurzam w sosie bródkę i będę się miała tak zdrowo, że ho ho ho.

Nie wspomniałam jeszcze, że stałyśmy w ogonku przed sklepem na dole, oczekując na przyjazd furgonu z piekarni. Przy okazji rozmawiałyśmy o rzeczach najważniejszych dla ludzkości, dystansując się od niehisterycznej epoki, kiedy Ziemię zamieszkiwały tylko dinozaury i insekty.

– Słuchajcie Lwinki, pinkoli o leczo, kiedy my rozmawiamy o lekach – chwaliłam koleżankę. – Musimy odnaleźć się we współczesnym świecie, gdzie globalne globulki oraz czopki są czapką dla bolesnej cywilizacji, a tablety weszły nawet do języka uciążliwych komputerów.
– I co z tego?
  Przypomnijmy sobie o nowalijkach!
– Ziemia jeszcze jest zbyt zmarznięta, by rodzić – obwieściła smętnie Balbina.

Jak tu w szklarniowej rzeczywistości nie łykać prochów? Chciałam zaprotestować i wpić się w jakieś nowalijkowe usta, ale wokół mnie były tylko pomarszczone pyry z łętami. Fajnie byłoby wyrwać się z tego miejsca…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz