wtorek, 20 kwietnia 2010

Pod Prezydentem

          Dziś była zimna noc, a słońce nie zdążyło jeszcze nagrzać powietrza. Dlatego jeszcze nie wyłożyłam swojej czerwonej poduszki na parapet. Stąd tych kilka słów nie poświęcę temu, co na poznańskiej ulicy, lecz ogólniejszym przemyśleniom.

          Niedługo wybory prezydenckie. To wyjątkowa elekcja, bo wybierzemy Ojca Narodu. A ojciec górować ma nad nami swym doświadczeniem, mądrością i przymiotami niesłychanymi. Rozważając kandydatury musimy wyobrazić sobie, jak nam będzie pod prezydentem. Protestuję przeciw temu, że większość obywateli nie odczytuje tego literalnie! Ale nie ja!

          Niby łatwiej mi, jako kobiecie, wyobrazić sobie scenę łóżkową pod marszałkiem Komorowskim, niż pod  panem Jarkiem, ale to wcale nie jest takie proste. Tu kieruję pytanie do pań: wyobrażacie sobie intymną sytuację pod takim miśkiem, jak marszałek? Ja nie za bardzo, ale podjęłam ryzykowną próbę wyjaśnienia problemu, więc podzielę się hipotezą. On zawsze wygląda na wyspanego, a jego żona ma posturę wygodnej poduszki. Czy chcemy mieć prezydenta, który pociumka, pociumka i zaśnie?

          Weźmy teraz pod lupę Jarosława Kaczyńskiego. Czy po wielkich osobistych wstrząsach on w ogóle jeszcze może? Czy nie groźny byłby mężczyzna na stanowisku prezydenta, który sobie nie ulży? On w takim stanie mógłby wywołać wojnę! Lecz jeśli może, to i tak jest podejrzany. Jedyna kobieta, która kręciła się wokół prezesa od razu nasuwała skojarzenie, że pan Kaczyński lubi szczypać. A to już pachnie nutką sadyzmu.

          Olechowski jest tak duży, że pewnie leży jak kłoda, bo inaczej nogi od łóżka, by się połamały. Potwierdza to filigranowa figura jego małżonki. Nie chciałabym mieć prezydenta, który jest "ujeżdżany", a sam wykazuje mało inicjatywy. A gdyby tak trafił na jakąś Katarzynę, carycę seksu z obcego wywiadu?

          Na stanowisku prezydenta marzyłby mi się mężczyzna niby niepozorny, ale w istocie dzikusek. Mógłby to być na przykład Tadeusz Iwiński. Mój wybór tłumaczyłaby pupa pewnej tłumaczki. Albo poseł Girzyński, który za zamglonymi szkiełkami okularów skrywa żądze przeogromne. Mnie to nie dziwi, bo ponoć badał stosunki polsko - francuskie. Oczywiście prezydentem mógłby też zostać pan Drzewiecki, który jest dziki i w łóżku, i zagranicą.

          Ale rodacy przy wyborze będą kierować się uśmiechami, posturą, wypastowanymi butami kandydatów. I ja prostestuję przeciw temu! Bo jaka erekcja, taka elekcja!

3 komentarze:

  1. Ja lubię typ wysportowany, bo taki to obiecujący jest, a skoro w maratonach startuje, to wiadomo, długo może... Wojtuś Olejniczak to długodystansowiec... a do tego dla oka milutki i ładniutki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I jeszcze ładnie się nazywa...

    OdpowiedzUsuń