poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Precz z zębowymi implantami!

          Dość z polityką! Pochowajmy ideologię na 2 metry pod nasze podeszwy! Ja założyłam bloga, by dzielić się wizją Przyszłości, a ta ku niebu ulatuje, a nie pcha się do krainy robaków.

          Przeżyłam już 73 lata – uważam, że mam wiedzę życiową.
Na rzeczywistość staram się patrzeć uważnie. Codziennie wykładam poduszkę na parapet mego okna na IV piętrze w starej kamienicy w Poznaniu, w zależności od pogody ubieram się na cebulkę, albo nawet w płaszcz zimowy. Zawsze mam swoją ulubioną chustkę na głowie. Albo tę drugą, ale rzadko, bo piorę wtedy, gdy mi starcza z emerytury na zapłacenie zaległego rachunku za prąd.
          W każdym razie bardzo łatwo można się w oknie przeziębić. Trzeba unikać przeciągów. Później boli krzyż. Lekko wychylam się i obserwuję życie na ulicy. Szukam uśmiechów.
Ale oprócz bezmyślnego szczerzenia się, nie widzę ich.

          Zaczęłam tu pisać, bo syn mego dalekiego kuzyna namówił mnie na to. Ma chłopak talent, ale jest szmatą. Może dlatego nie dyscyplinuję go ścierą, bo i tak sam się zeszmaci. Więc niby po co miałabym go upokarzać skoro on sam to zrobi? Przekonał mnie jednak żebym zamieszczała tu swoje uwagi.
Mówi: „Kochana Adelciu, tobie zawdzięczam styl. Ty musisz pisać!” Tyle powiedział on. Zlitowałam się nad niedojdą. Obiecałam, że pokażę mu, czym jest literatura. Zresztą już wcześniej podpowiedziałam kilka literackich sztuczek. Przyniósł mi jakieś wypociny. Czysta grafomania. Spytałam się: „co robisz codziennie?”. Odpowiedział, że zakupy. Wtedy go zbulwersowałam. „Nie, tomaszka (tak go nazywam od 24 lat), codziennie to ty jesz, srasz i onanizujesz się.” Mój młodziutki krewniak zarumienił się, więc wiedziałam, że trafiłam w sedno. On zamyślony wyszedł i od tego czasu tworzy coraz lepsze rzeczy.

          No dobrze, ale wrócę do meritum. Patrzę na te sztuczne, uliczne uśmiechy. Białe i twarde zęby. Nie, nie u mężczyzn. Ci mają uzębienie spróchniałe, żółte i odrażające. Myślę o kobietach. I zastanawiam się: masz koronkę, zołzo, czy implanty?
I nie przemawia przeze mnie zazdrość, lecz to, że te kobiety, ulegając współczesnym modom i pogoni za nowoczesną technologią uciekają zarazem od przyjemności. A ta przejawia się między innymi poprzez miłość francuską.
        
          Pomyśl, trzydziestoletnia sikso, jak lepiej zrobisz loda?
Z koronką, czy szufladką pływającą w szklance? Pomyśl zawczasu, by utrzymać swe doświadczone małżeństwo w szczęśliwej symbiozie. Chcesz mieć 50-tą rocznicę ślubu?

          Dlatego na koniec protestuję przeciw wszystkim stomatologicznym nowinkom. One mogą mieć fatalne skutki!!

3 komentarze:

  1. Genialne Pani Adelu! Myślę, że chłopak po Pani tekście nieźle się musiał zbulwersować!

    OdpowiedzUsuń
  2. Normalnemu młodzieńcowi bym tego nie powiedziała. Ale on chciał pisać prawdziwie.
    Pozdrawiam Pana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Opisana technika stosowana jest zbyt często do "złapania" faceta.
    Potem staje się kartą przetargową lub nagrodą. Smutne.
    -----------------------
    Nie dotyczy transakcji.

    OdpowiedzUsuń