wtorek, 11 maja 2010

Jaka róża taki cierń, nie dziwi nic.

Nie bez kozery po śmierci wywiesza się klepsydry, czyli ogłoszenie w kształcie afisza informujące o pogrzebie. Zmarły zakończył swoją drogę w czasie i po kilku dniach klepsydra płowieje na słońcu i deszczu, by ostatecznie zostać porwana przez wiatr i dać się ponieść na manowce.

Dzieje się tak też z pustymi kopertami, znaczy z zegarkami kieszonkowymi, którym pod kopertą zabrakło wskazówek. I nie musi to dotyczyć kieszonkowca, lecz innego pospolitego kryminalisty skazanego wyrokiem prawomocnym. Taki Andrzej Lepper, który do wczoraj był kandydatem, dziś już nawet nie jest tykającą bombą. To są niespodzianki jakie potrafi zgotować Czas.

Ciekawym przykładem klepsydry jest kandydat Kaczyński. Do niedawna straszył Moskalami, dziś, gdy podmieniono mu werk, stał się wytrawnym zaparzaczem herbaty w stylowym czajniczku. Po wyłączeniu filmującej go kamery, siada do pianina i jako wytrawny taper przygrywa nowe aranżacje do przeboju "Nieme kino" Perfectu.

Inaczej jest z kandydatem Komorowskim, którego klepsydra powoli zaczyna prześladować. On na razie się nie przyznaje, buńczucznie i kpiąco prychając: "Akurat! Czas dogania nas?" (http://www.youtube.com/watch?v=4aMq-NZOb-E). Ale to nieprawda, co było widać po zamglonych szkiełkach marszałka w Smoleńsku. On w istocie jest przerażony dźwiękiem przesypujących się ziarenek piachu.

Z innej strony klepsydra atakuje kandydata Olechowskiego. Dla niego czas to pieniądz, więc odsuwa w czasie ujawnienie swych dochodów, unikając tym samym konfrontacji z wysokością mojej emerytury. Ale ja, podobnie jak czas, jestem cierpliwa. I albo ujrzę dane o dochodach, albo potraktuję kandydata Olechowskiego klepsydrą! Jestem dobra w rzutach. Kilkakrotnie brałam udział w konkursie rzutu beretem.

Najdalej od klepsydry ustawił się kandydat Napieralski. Bo młody, bo gładki, bo śliski. Z tymże to pozory, które stwarzają obraz zrelaksowanego młodzika. W niego też uderzy polityczna klepsydra. Ale dopiero po wyborach, co kandydat Napieralski wyczuwa i na razie się nie przejmuje bestiami rozgrzanymi do czerwoności, które czyhają na stołek szefa LSD.

Oczywiście mogłabym protestować przeciwko klepsydrom, ale bunt przeciw upływowi czasu jest nieco naiwny. Wolę zaproponować szanownym kandydatom rzut beretem. Albo burakiem?

Jaki burak, taki beret, nie dziwi nic.

1 komentarz:

  1. Twoje twierdzenia są
    w pewnym sensie prawdziwe,
    w pewnym sensie fałszywe,
    w pewnym sensie bez sensu,
    w pewnym sensie prawdziwe i fałszywe,
    w pewnym sensie prawdziwe i bez sensu,
    w pewnym sensie fałszywe i bez sensu
    oraz
    w pewnym sensie prawdziwe, fałszywe i bez sensu.”
    (wg Principia Discordia)

    OdpowiedzUsuń