sobota, 18 lutego 2012

Nie ma dziś kobiet bez myszki.

Do momentu pierwszego skorzystania z internetu byłam zupełnie inną kobietą. Jak kogoś lubiłam, to lubiłam przez lat kilkanaście, nawet kilkadziesiąt, a nie przez chwilę kliknięcia na ikonkę LUBIĘ TO, a jak nienawidziłam tego i owego lub tą i ową, to skupiałam się na obiekcie moich negatywnych emocji aż do bólu, nie naciskając przy tym kursorem polecenia OPRÓŻNIJ.

O tym zaczęłyśmy rozmawiać z dziewczynami, stojąc przed sklepem spożywczym w ogonku oczekującym na dostawę furgonu ze świeżym pieczywem z piekarni Chrupkość Poświaty Ltd z podpoznańskiego Lubonia.
– Dawanie kosza często sprawiało mi przyjemność – ujawniła Malwina lat 92, zaciskając sadystycznie usta.
– Też nieraz bywałam bezwzględna – wspomniała Kunia lat 89. – Szczególnie uciążliwy był Wincenty. Jemu dałam kosza aż osiem razy!
– No tak, ale potem już nie opróżniałaś kosza – zauważyłam.
– Kiedyś mężczyźni byli bardziej honorowi – przypomniała sobie Balbina lat 80. – Jak delikwent dostał kosza, to honorowo opróżniał flaszkę, a następnego dnia zaczynał smalić cholewki do innej guły.
– Wincenty musiał być wyjątkiem – orzekła Kunia. – Szkoda, że wtedy, gdy smalił się uciążliwie do mnie, to nie poznałam się na jego wyjątkowości. Gdy już wyszłam za mąż, on przeprowadził sobie operację usunięcia wielkich krost z twarzy. Wypiękniał, muszę to teraz uczciwie przyznać.
– Czy można mężczyzn opróżnić z pamięci? – spytała naiwnie Klotka lat 71.
– Przed Erą Komputerową nie było można. Dziś robi się to za pomocą osobistej myszki – wyjaśniłam.
– Ale przyznasz, Adela, że osobista myszka zawsze brała udział w eliminacji mężczyzn z grona znajomych – podzieliła się celnym spostrzeżeniem Kunia. – Kobieta bez myszki jest jak bez ręki. Albo gorzej.
– Gumka myszka wszystko wymaże – stwierdziła emerytowana nauczycielka biologii Mieczysława lat 77. – Potrafiłam przepytać na jednej lekcji całą klasę, a potem lekkomyślnie pozostawić w klasie dziennik, a po przerwie nie było w nim już żadnej oceny. Wszystko urwisy wymazały! I to moją myszką!
– Myszka to nasza jedyna broń – powiedziałam kategorycznie. – Postąpiłaś nierozważnie, Mieciu, zostawiając uczniów sam na sam ze swoją myszką oraz dziennikiem. Szczególnie przed chłopcami myszki trzeba strzec!
– Ale jak? – zainteresowała się Klotka.
– Najlepiej ją ukryć. Zakamuflować. W zaroślach. W kępie. I czujnie pilnować!
– Jak oka w głowie?
– Bardziej!

Widziałam po twarzach dziewczyn, że moje słowa zapadły im w pamięć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz